Praca jako kierowca – prawo jazdy i kurs. Aby kierować ciężarówką, należy odbyć kurs i zdać egzamin na prawo jazdy określonej kategorii. Mowa tu przede wszystkim o kategorii C oraz C+E. Pierwsze uprawnienie pozwala na prowadzenie pojazdów, których dopuszczalna masa całkowita (wraz z przyczepą) przekracza 3,5 tony.
Jazda na przednim siedzeniu czy bez fotelika to nie lada atrakcja dla dziecka. Niestety, nie jest to rozwiązanie bezpieczne. Jakie przepisy obowiązują w zakresie przewożenia dzieci? Od kiedy dziecko może jeździć z przodu? O tym piszemy w naszym poradniku. Bezpieczne przewożenie dzieci samochodem to priorytet każdego rodzica… i ustawodawcy. Przepisy nie pozostawiają złudzeń. Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym najmłodsi pasażerowie, którzy mają mniej niż 150 cm wzrostu bez względu na wiek powinni podróżować w fotelikach. Kodeks dokładnie określa też, kiedy dziecko może jeździć bezpiecznie z przodu i bez ryzyka, że kierowca dostanie za to mandat. Jazda z dzieckiem na przednim siedzeniu dla malucha może być niezłą frajdą, a dla rodzica dość wygodnym sposobem na podróż. Kiedy dziecko może jeździć z przodu, cały czas jest na oku dorosłego. Tylko kiedy tak można zrobić? Być może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale prawo nie zabrania przewożenia dzieci na przednim siedzeniu samochodu. Ale pod pewnymi warunkami. Obowiązkowy jest fotelik. Jeśli dziecko ma mniej niż 150 cm wzrostu, z przodu może podróżować tylko w atestowanym foteliku lub innym dopuszczalnym urządzeniu podtrzymującym. Fotelik samochodowy może być zamontowany przodem lub tyłem do kierunku jazdy. Dziecko w foteliku z przodu a poduszka powietrzna – jeśli wybierzemy opcję tyłem, bezwzględnie należy odłączyć poduszkę powietrzną. Skąd taka zasada? Chodzi o bezpieczeństwo. W momencie zderzenia siła wybuchu poduszki bezpieczeństwa może doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń w obrębie kręgosłupa, głowy i narządów wewnętrznych dziecka. W skrajnej sytuacji wybuch poduszki może zgnieść fotelik. Uwaga: Od ilu lat można jeździć z przodu? Wiek nie ma znaczenia dla tego, od kiedy dziecko może siedzieć z przodu samochodu. Niemniej eksperci są zgodni, że najbezpieczniejszą opcją jest przewożenie małych pasażerów na tylnym siedzeniu. Jaki fotelik na przednie siedzenie? Pierwszą zasadą przy wyborze fotelika, czy to do przodu czy do tyłu samochodu, są certyfikaty: ECE R44-03 lub ECE R44-04. Drugą sprawą jest dobranie fotelika do wzrostu i wagi dziecka. Warto też sprawdzić sposób montowania. Do wyboru są dwie opcje: mocowanie za pomocą pasów lub systemu isofix. Pamiętajmy, że starsze, wyprodukowane przed 2005 rokiem modele aut nie mają systemu isofix. Na co jeszcze zwrócić uwagę przy wyborze fotelika na przednie siedzenie? Na typ tych urządzeń – czy montowane są przodem czy tyłem do kierunku jazdy. Ze względów bezpieczeństwa producenci zalecają montaż fotelika tyłem do kierunku jazdy. Takie modele lepiej chronią przed urazami głowy i górnej części kręgosłupa. O co dokładnie chodzi? Ciało dziecka w samochodzie w miejscu utrzymują przede wszystkim pasy, chroniąc je podczas zderzenia. Niezabezpieczona jest jednak głowa małego pasażera. W przypadku zderzenia czołowego na głowie i kręgach szyjnych dziecka skupi się siła uderzenia. Dlatego pozycja tyłem do kierunku jazdy zapewnia większą ochronę i bezpieczeństwo malucha, bo plecy fotelika będą naturalną podporą dla górnej części ciała małego pasażera. Ważne: dopóki to możliwe także na tylnej kanapie samochodu powinniśmy przewozić dzieci tyłem do kierunku jazdy. Foteliki z grupy „0” (dla dzieci o wadze do 10 kg) powinny być montowane tylko tyłem do kierunku jazdy. Gdzie najbezpieczniej przewozić dziecko w samochodzie? Nawet kiedy dziecko może jeździć z przodu samochodu eksperci są zgodni, że znacznie bezpieczniejsza dla niego będzie tylna kanapa, a dokładnie jej środek. W takiej pozycji można zamontować fotelik wtedy, gdy samochód ma trzypunktowe pasy bezpieczeństwa i system isofix. Gdy auto nie ma takiego wyposażenia, opcją będzie miejsce na tylnej kanapie za siedzeniem pasażera. Dlaczego nie zaleca się miejsca za kierowcą? Znowu chodzi o bezpieczeństwo – statystycznie częściej dochodzi do uderzeń w lewy bok samochodu. Na środku i z prawej strony kanapy jako kierowca można mieć też lepszy kontakt wzrokowy z maluchem, co dla części rodziców jest istotne. Kiedy można zrezygnować z fotelika? Od kiedy dziecko może jeździć bez podstawki? Jak już wspominaliśmy, nie ma ustawowych limitów wieku, do którego należy wozić dziecko w foteliku. Granicę wyznacza wzrost pociechy, a konkretnie 150 cm. Są jednak wyjątki od tej reguły. Jeśli na tylnej kanapie jedzie trójka dzieci, a w samochodzie można zamontować tylko dwa foteliki, jedno z dzieci (siedzące pośrodku) może podróżować bez urządzenia przytrzymującego. Jeśli dziecko ma minimum 135 cm i waży więcej niż dopuszcza specyfikacja fotelika, wtedy też można zrezygnować z fotelika. Jeśli opiekun dziecka ma zaświadczenie lekarskie, że młody pasażer nie może jeździć w foteliku ze względów zdrowotnych, także wtedy urządzenie podtrzymujące nie będzie wymagane podczas kontroli drogowej. Bez fotelika dziecko może też jeździć określonymi pojazdami: taksówkami, autobusami, autokarami, pojazdami policji, straży granicznej i tymi, które należą do transportu sanitarnego (np. karetki). Jeśli dziecko jedzie bez fotelika, musi być przypięte pasami bezpieczeństwa. Wyjątkiem są autobusy i autokary, które nie mają pasów. Pamiętaj: podstawka do przewożenia dzieci, mimo że tańsza i wygodniejsza od fotelika, nie jest dobrym zamiennikiem. Nie zabezpiecza ona górnej części ciała pasażera oraz jego boków. Jest też niestabilna (przesuwa się po kanapie) Jakie kary za nieprawidłowe przewożenie dzieci? Kary za nieprawidłowe przewożenie dzieci mogą być dotkliwe. Jeśli dziecko nie siedzi w foteliku lub jest on nieprawidłowo zamontowany, zapłacimy 150 zł mandatu. Za takie wykroczenie możemy też dostać 6 punktów karnych. Z podobną karą trzeba się liczyć, kiedy dziecko może jechać z przodu, ale nie wyłączyliśmy poduszki bezpieczeństwa w opcji fotelika ustawionego tyłem do kierunku jazdy. PODSUMOWANIE: Zasady przewozu najmłodszych pasażerów, w tym reguły, kiedy dziecko może jeździć z przodu, zapisane są w Kodeksie drogowym. Najmłodsi pasażerowi muszą jeździć w fotelikach, jeśli mają mniej niż 150 cm wzrostu. Z przodu także można przewozić dzieci w fotelikach, które zamontowane są przodem lub tyłem do kierunku jazdy. W przypadku jazdy dziecka w foteliku tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu, należy wyłączyć poduszki bezpieczeństwa dla siedzenia pasażera. Za nieprawidłowe przewożenie dzieci samochodem grozi mandat w wysoki 150 złotych. Potrzebujesz fotelika z ubezpieczeniem? Kliknij w link i przeczytaj więcej na ten temat!
Zakup obowiązkowego ubezpieczenia OC jest dla młodego kierowcy bezdyskusyjny. Inaczej jest w przypadku AC. To dobrowolna polisa dodatkowa, która może się bardzo przydać lub stanowić zbędny wydatek. Jak młody kierowca może ustalić, czy takie ubezpieczenie AC mu się przyda? Przekonaj się!
Od 4 czerwca 2018 roku miały zacząć obowiązywać nowe przepisy dotyczące osób ubiegających się o prawo jazdy. Zostały jednak odłożone w czasie. Ministerstwo Cyfryzacji nie podaje dokładnej daty kiedy nowe regulacje będą stosowane. Związane jest to z przystosowaniem systemu CEPiK. Oznacza to, że obecnie kierowców nie obowiązuje okres jazdy 2019. Jak jest obecnie?Młody kierowca to osoba, która uzyskała prawo jazdy w ciągu ostatniego roku. Liczy się data odebrania prawa jazdy. Dopuszczalne punkty karne dla młodego kierowcy to 20. Po przekroczeniu tego limitu w ciągu roku od odebrania prawa jazdy, traci się uprawnienia do kierowania pojazdami. Obecnie nowy kierowca nie uczestniczy w kursie doskonalenia jazdy. Po odebraniu prawa jazdy może pracować jako kierowca. Nie musi oznaczać pojazdu jakim się porusza naklejką z zielonym listkiem. Jakość paliw 2019. Nowa „czarna lista" stacji benzynowych Prawo jazdy. Jak będzie?Dwuletni okres próbny będzie dotyczył wszystkich nowych kierowców, którzy po raz pierwszy uzyskają prawo jazdy kategorii B. Posiadanie innych kategorii prawa jady nie zwalnia kierowcy z obowiązku odbycia okresu okresie próbnym między 4 a 8 miesiącem od momentu zdania egzaminu kierowca będzie musiał wziąć udział w szkoleniu dotyczącym bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zajęcia teoretyczne będą obejmować przedstawienie czynników wpływających na bezpieczeństwo ruchu drogowego, problematykę wypadków drogowych oraz psychologiczne aspekty kierowania pojazdem. Podczas szkolenia praktycznego, kierowcy wskazane zostaną niebezpieczeństwa wynikające z nadmiernej prędkości. Szkolenie teoretyczne ma kosztować 100 zł. Godzinna część praktyczna to wydatek 200 przez okres ośmiu miesięcy po uzyskaniu prawa jazdy, kierowca będzie mógł kierować wyłącznie autem oznakowanym z tyłu i z przodu nalepką z symbolem „zielonego listka”. Młodych kierowców przed upływem 8 miesiąca okresu próbnego będą obowiązywały bardziej rygorystyczne ograniczenia prędkości. W obszarze zabudowanym nie będzie można przekraczać prędkości 50 km/h, poza obszarem zabudowanym - 80 km/h, a na autostradzie i drodze ekspresowej - 100 km/h. Dodatkowo przez przez pierwsze osiem miesięcy nie będzie można podejmować pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu określonego w prawie jazdy kategorii B i osobiście wykonywać działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu takim przypadku popełnienia w okresie próbnym trzech wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lub jednego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, starosta cofnie wydane uprawnienia do kierowania prawnaArt. 114 ust. 1 pkt 1b, art. 130, art. 140 ust. 1 pkt 3. ustawy z 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym ( z 2018 r. poz. 1990 z późn. zm.)Art. 91-95, art. 98-99 ust. 1 pkt 4, art. 102 ust. 1 pkt 2 i ust. 2, art. 103 ust. 1 pkt 2 ustawy z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (Dz. U. z 2019 r. poz. 341)Art. 14 i 16 ustawy z dnia 9 maja 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustawZobacz także: Porsche Macan w naszym teście Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Jednak automatyczna odmowa nie zawsze jest zasadna. Do Rzecznika Finansowego trafiają zapytania mailowe i telefoniczne, a także oficjalne wnioski o interwencję w sprawach związanych ze szkodami wyrządzonymi przez pasażera wysiadającego z samochodu. Najczęściej chodzi o zarysowanie lub wgniecenie drzwi stojącego obok na parkingu samochodu.
Odpowiedzi konwader odpowiedział(a) o 20:49 13 tzn musisz posiadac karte motorower... Jednak się myliłam, znalazłam coś w internecie na ten temat."Kto więc może wozić pasażera:Przewozić pasażera na motorowerze może każdy kto spełnia następujące kryteria:- ma ukończone 13 lat i posiada ważną kartę motorowerową (lub posiada każdy inny dokument zezwalający na kierowanie motorowerami),- kierowany skuter spełnia techniczne warunki do przewozu pasażera (patrz dowód rejestracyjny, pole „liczba miejsc”),- zarówno kierowca jak i pasażer posiadają założone kaski bezpieczeństwa (lub skuter wyposażony jest w pasy bezpieczeństwa),- kierowca jak i pasażer nie znajdują się w stanie nietrzeźwości lub w stanie po spożyciu w trakcie jazdy powinien zajmować siedzenie dla niego przeznaczone (a więc miejsce za kierowcą). W przypadku najmłodszych pasażerów panuje pogląd, że należałoby ich sadzać przed kierującym skuterem. Taki pogląd – oprócz walorów bezpieczeństwa – również nie znajduje żadnego oparcia w obowiązujących to rozwaga:Powyższa analiza nie ma na celu zachęcić wszystkich do przewozu pasażerów wbrew własnemu przekonaniu. Jest to jedynie analiza obowiązujących przepisów. Bez względu na wszelkie okoliczności powinniśmy zdawać sobie sprawę, że przewożąc pasażera kierowanym przez nas pojazdem bierzemy za niego odpowiedzialność. O tym czy dana osoba może skorzystać z uprzejmości i zająć miejsce pasażera zawsze decyduje kierujący. Jeśli nie czujesz się na siłach lub uważasz, że warunki drogowe nie pozwalają na bezpieczną jazdę z pasażerem – odmów mu jazdy. Lepiej wyjść na nieuprzejmego niż pokutować całe życie za okaleczenie innego człowieka. Bez względu na przepisy o możliwości przewozu pasażera niech zawsze decyduje rozwaga." źródło: [LINK] Pola323 odpowiedział(a) o 23:23 ιмαgιηαтινєηєѕѕ. ♥ bardzo dziekuje ;)ja szukalem ale niemoglem tego znalezc, wiec zadalem pytanie ;p Niezależnie od tego czy masz kartę czy nie - od lat 17. kazdy mowi co innego ;/moglby ktos to jakos uzasadnic? rybcia@ odpowiedział(a) o 23:36 jesli masz ukonczone 13 lat, kaski i oczywiscie karte blocked odpowiedział(a) o 20:49 od 18 z tego co słyszałam zqulec odpowiedział(a) o 19:05 wow jaki skuter motur i motocykl mas zkarte motorowerową możesz tylko na matorowerach jażdzić n anie na motorach :PP do 50cc! a do ilu lat morzna wożić 2 osob na skucie muśisz mieć skuta papiery itp itp ukończone 13lat miec karte motorowerową i 2 kaski dla siebi i pasażera! wtedy możes zjeżdzić! szczerze to mam 125'tke, dwusowa ale zarejestrowane na motorwoer :P Kapsel. odpowiedział(a) o 20:48 Uważasz, że ktoś się myli? lub To oznacza, że w czasie kontroli drogowej funkcjonariusze nie potrzebują już dowodu zakupu, aby sprawdzić ważność ubezpieczenia. Z tego względu usunięto także nakaz posiadania przy sobie takiego potwierdzenia. Dokładnie od 1 października 2018 roku polscy kierowcy nie muszą już wozić w samochodzie potwierdzenia zakupu OC. Eksperci Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie są zgodni - w Polsce brakuje nawet 150 tysięcy kierowców zawodowych gotowych do podjęcia pracy. Brakuje chętnych do pracy na trasach międzynarodowych, ale i do pracy w komunikacji miejskiej. W transporcie sytuacja krytyczna. 150 tysięcy kierowców mogłoby znaleźć pracę od ręki„Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów”„Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera”„Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne”W transporcie sytuacja krytyczna. 150 tysięcy kierowców mogłoby znaleźć pracę od ręki - Jesteśmy w stanie wyszkolić i znaleźć pracę każdej liczbie kierowców – mówi Aleksander Igielski, dyrektor zarządzający w Grupie Igielski w Szczecinie. Eksperci Północnej Izby Gospodarczej przyznają wprost, że tak dramatycznej sytuacji w sektorze transportowym jeszcze nie było. Według różnych szacunków na rynku pracy brakuje obecnie przynajmniej 150 tysięcy osób gotowych do pracy w charakterze kierowcy zawodowego. – Brakuje kierowców na trasach krajowych, międzynarodowych, w komunikacji miejskiej, właściwie do każdy, kto ma uprawnienia i chęci do pracy to znajdzie w tym zawodzie zatrudnienie bez większego problemu – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów” Nie ma jasnej ewidencji na której można się opierać oceniając braki kadrowe w sektorze transportowym. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że przepaść powiększa się właściwie z tygodnia na tydzień. Nie przybywa nowych kierowców, a Ci, którzy pracują coraz częściej rezygnują z długich tras międzynarodowych na rzecz krajowych. Potężnym problemem jest także odpływ kierowców z Ukrainy, który jest coraz silniej odczuwalny w całym sektorze TSL. - Bijemy na alarm, bo sytuacja jest gorzej niż krytyczna. Nie ma w tym momencie w Polsce firmy logistycznej, która nie chce zatrudnić kierowców – mówi Hanna Mojsiuk. – Najbardziej brakuje kierowców w spedycji międzynarodowej, ale widać również poważne braki w strukturach samorządowych i spółkach zajmujących się np. komunikacją miejską. Największym problemem jest, że zawód kierowcy zawodowego nie jest atrakcyjny dla młodych ludzi. Nabory są bardzo słabe, zupełnie nieadekwatne do wielkich potrzeb rynku pracy. To jest moment w którym warto zaapelować do młodych ludzi i ich rodziców: to jest naprawdę dobry, perspektywiczny i świetnie płatny zawód. Warto go rozważyć – dodaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. - Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów. Nie mówiąc już o autobusach i komunikacji miejskiej. Braki kierowców są naprawdę dotkliwe i trzeba z tym coś szybko zrobić – mówi Hanna Mojsiuk. „Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera” Eksperci sektora TSL nie mają wątpliwości, że sytuacja jest bardzo poważna i wymaga rozwiązań systemowych. Inaczej niedługo wszyscy Polacy odczują brak kierowców przez np. brak towarów dowiezionych do sklepów czy zastój w sektorze e-commerce. - Polska stała się hubem wojennej Ukrainy. To wielka szansa dla logistyki, by obsługiwać nowe towary. Boimy się jednak, że nie będziemy mieli możliwości kadrowych, by być w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. – Polska jest logistyczną i transportową potęgą, firmy dają sobie radę jak tylko mogą, ale braki kadrowe są coraz bardziej odczuwalnym problemem. Brak kierowców może nas strącić z pozycji międzynarodowego lidera – dodaje Prezes Laura Hołowacz. - Sytuacja w ciągu roku się nie zmieniła. Kumuluje się coraz więcej zjawisk gospodarczych jak np. pandemia, wojna w Ukrainie, braki produktów spożywczych. Kierowców bardzo brakuje, firmy coraz bardziej poważnie rozglądają za pracownikami z takich krajów jak np. Filipiny. Nie możemy także zapominać o tym, że demografii nie da się oszukać. Kierowcy pracujący zawodowo po prostu się starzeją i widzimy tutaj również coraz więcej osób odchodzących na emeryturę – mówi Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics. Zawód kierowcy może być atrakcyjny dla osób planujących zmianę zawodu. To również szansa dla osób z Ukrainy, które dotarły do Polski przez wojnę: - Zawód kierowcy jest potrzebny wszędzie. Każdy pracodawca, każdy przedsiębiorca potrzebuje kierowców do obsługi przedsiębiorstwa. Wśród naszych klientów nie brakuje debiutantów, są tacy, którzy chcą dopiero zacząć pracę. Pojawia się także duża rzesza osób, które chcą poszerzać swoje kwalifikacje: jeździł ciężarówką, a teraz chce jeździć z przyczepą. Jeździł małym autobusem, a teraz będzie jeździć takim większym i wyższym. Pandemia ogołociła przedsiębiorstwa z kierowców i obecnie pilnie pracujemy nad tym, by tę kadrową lukę załatać – mówi Aleksander Igielski, zarządzający Grupą Igielski. „Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” Poszukiwania kierowców na rynku pracy nie należą do łatwych. Problemem jest ich brak, a nie małe stawki, które oferowane są przez pracodawców. - Przedsiębiorcy będąc świadomi jak trudno o dobrego kierowcę zawodowego, są w stanie zaoferować osobie gotowej do pracy stawki zarobkowe na poziomie nawet 50% wyższym niż przed pandemią COVID-19. Kierowcy to zręcznie wykorzystują i rzeczywiście rotacja między firmami jest bardzo duża. Najtrudniejsza sytuacja jest w sektorze samorządowym, gdzie kierowcy komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy zajmujące się przewozem komercyjnym. Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja na rynku międzynarodowym. Widzimy wyraźny odwrót od jazdy na długich trasach. Wielu kierowców zraziło się do takiej pracy w czasie pandemii – przyznaje Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspert rynku pracy Idea HR Group. - Rekrutacja w sektorze TSL jest na pewno wielkim wyzwaniem i dowodem na to, że logistyka, transport i spedycja stają się naszymi narodowymi specjalizacjami. Im większy rozwój sektora e-commerce, tym więcej pracowników potrzeba. Nie będzie jednak tego rozwoju bez odpowiednich kadr, a kierowcy są fundamentem tej branży – dodaje ekspertka.
\n \n\n czy młody kierowca może wozić pasażerów
Na podstawie art. 86. § 1. Kodeksu Wykroczeń pasażer może odpowiedzieć za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym – „ Kto, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny ”. Sytuacja pasażera znacznie ulegnie pogorszeniu, gdy okaże się, że znajdował się on Kurierów, kierowców autobusów czy ciężarówek, którzy są na kwarantannach, nie ma kto zastąpić. W transporcie od dawna brakuje pracowników, ale przez pandemię ten problem tylko się pogłębił. Wszyscy odczujemy go w rosnących cenach biletów i opłatach za dostawy - mówi Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres. Jak wygląda sytuacja kadrowa w transporcie? Czy będzie miał kto nas wozić i dostarczać nam zamówione towary?Branża transportowa od dawna boryka się z kłopotami kadrowymi, które rosną wraz z jej rozwojem. Potrzebni są nowi, młodzi pracownicy, niestety, oni szukają etatów w innych sektorach, a doświadczeni kierowcy przechodzą na emerytury i nie ma kto ich zastąpić. Na istniejące problemy kadrowe nakłada się pandemia, która dodatkowo je potęguje. Dlaczego do tej branży już od dawna nie garną się młodzi?Osoby młode szukają pracy w dużych firmach i korporacjach, gdzie mogłyby się rozwijać, awansować, zetknąć z międzynarodowym środowiskiem. Praca kierowcy nie jest dla nich magnesem, bo wydaje się dość monotonna i niezwykle wymagająca. Kandydat na kierowcę musi mieć uprawnienia, a ich zdobycie jest kosztowne oraz czasochłonne. Co więcej, na tym stanowisku mogą pracować osoby, które nie mają przeciwwskazań zdrowotnych i psychologicznych. Do tego dochodzą warunki oraz tryb pracy - w transporcie międzynarodowym wyjeżdża się na kilka czy kilkanaście dni, trzeba być cały czas skoncentrowanym i brać odpowiedzialność za ludzi lub towary, co dla wielu może być stresujące. Młode osoby, jeśli już decydują się na pracę lub dorabianie w transporcie, wybierają inne rozwiązania - wolą np. usiąść za kierownicą taksówki, którą można zamówić przez aplikację internetową. To zajęcie niezobowiązujące, sami ustalają grafik i nie muszą spełniać wygórowanych wymagań pracodawcy. Jak pracujemy w pandemii? Globalna rewolucja komunikacyjnaKierowcy, jeśli chodzi o możliwość zakażenia, są pracownikami wysokiego ryzyka. Większość z nich ma kontakt z innymi tak właśnie jest - masowo chorują, przebywają na kwarantannach. Wszyscy odczujemy braki kadrowe w transporcie. Autobusy, tramwaje, pociągi będą rzadziej kursować i mogą być bardziej zatłoczone. To już się dzieje. Na przykład w Gdyni, z powodu braku kierowców, zmniejszono liczbę kursów na liniach trolejbusowych. Pojazdy transportu publicznego rzadziej jeżdżą też np. w aglomeracji śląskiej czy w Łodzi. Trzeba liczyć się z tym, że takie ruchy będą wykonywać również inne samorządy. Z dnia na dzień trudno jest zastąpić chorego kierowcę innym pracownikiem, który miałby odpowiednie kwalifikacje i spełniałby określone przepisami wymogi. Czy przewoźnicy podniosą ceny?Tak i już to robią. Ceny będą rosły liniowo wraz z narastającym problemem braku kierowców, który zwiększy presję wynagrodzeniową osób zatrudnionych w transporcie, a to już prosta droga do spirali płacowej. Co z kolei przełoży się na konsumentów. Należy więc spodziewać się podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, ale też wzrostu opłat za usługi kurierskie. Problem mógłby zostać rozwiązany, gdyby na rynku pracy sukcesywnie pojawiali się nowi kandydaci. Obecnie potrzebujemy praktycznie całej armii kierowców oraz innych osób chcących pracować w branży zajmującej się przewozami osób lub towarów. Kierowcy są dziś jednymi z najbardziej pożądanych pracowników - szacunkowo na rodzimym rynku brakuje ok. 200 tys. zawodowych kierowców. Analizy wskazują dodatkowo na deficyt w wysokości ok. 124 tys. kierowców ciężarówek. Obecnie, jesteśmy w czasie permanentnej rekrutacji, którą dodatkowo nakręca pandemia oznaczająca braki kadrowe w wielu może sytuacja poprawi się, gdy liczba zakażeń spadnie?Ten problem nie zniknie. Jedna rzecz to kwarantanny oraz niedyspozycje zespołu, a druga to fakt, że nawet jeśli frekwencja kadry będzie stuprocentowa, to i tak nie pokryje rosnącego zapotrzebowania na pracowników. Napędza go rozwój firm transportowych spowodowany zwiększającą się liczbą osób, które korzystają z usług sprzedaży internetowej. Zamówione towary ktoś musi dostarczyć. Pytanie tylko kto to zrobi, gdy zleceń przybywa, a pracowników, którzy je zrealizują, już nie. Każda nasza decyzja zakupowa, każde kliknięcie i złożenie zamówienia powodują, że po drugiej stronie komputera uruchamia się cała machina logistyczna, w której znaczącą rolę odgrywają kierowcy, a ich na rynku brakuje. Zresztą perspektywa braków kadrowych, których źródłem jest nie tylko pandemia, dotyczy zarówno przewoźników towarów, jak i osób, tj. kolei, komunikacji miejskiej, krajowej i zagranicznej. Sztuczna inteligencja. Odkrywanie nowych możliwości wciąż trwaSkoro nie ma kandydatów w Polsce, zarobki nie wzrosną, a branża się rozwija, to znaczy, że problem mogą rozwiązać jedynie W tym momencie nie ma innego wyjścia niż rekrutacje cudzoziemców z Ukrainy, państw azjatyckich i Ameryki Południowej. W tych regionach należy szukać kandydatów, szkolić ich i sprowadzać do Polski. Jednak to proces, który jest czasochłonny i nie możemy spodziewać się, że z dnia na dzień sytuacja kadrowa w transporcie ulegnie znaczącej poprawie. Trzeba pamiętać, że obcokrajowiec nie jest zwolniony z wymogów stawianych przed Polakami pracującymi w transporcie - musi przejść kursy, zdobyć odpowiednie kwalifikacje i znać język polski w stopniu umożliwiającym komunikowanie. Cudzoziemcy mogą być receptą, ale trzeba działać już teraz, nie czekać na pogłębienie braków kadrowych, bo za jakiś czas ich wypełnienie może okazać się niemożliwe. Oprócz kierowców, kto jeszcze jest poszukiwany?Ta lista jest dziś bardzo długa. W przypadku kolei poszukiwani są pracownicy bezpośrednio związani z prowadzeniem pociągów, jak maszynista czy dyżurny ruchu, wolne miejsca pracy są także na pozostałych ważnych stanowiskach regulowanych, automatyk sterowania ruchem kolejowym, rewident, zwrotniczy i ustawiacz. Ogłoszenia rekrutacyjne dotyczą też kasjerów, konduktorów czy pracowników dworców, których trudno pozyskać, bo kandydatów zniechęcają oferowane zarobki oraz warunki pracy wymuszające stały kontakt z ludźmi czy wykonywanie obowiązków w trybie zmiennym. Na wagę złota są również specjaliści, a chętnych na takie stanowiska też brakuje. Potrzebni są również np. pracownicy związani ze szkolnictwem branżowym, a więc tacy, którzy mogliby nauczyć fachu inne osoby. Brakuje kadry w szeroko rozumianej branży budowlanej betoniarzy, brukarzy, murarzy, elektryków, monterów instalacji budowlanych, stolarzy etc. Do tej listy trzeba dodać magazynierów, pracowników e-commerce, operatorów wózków widłowych, obrabiarek. Branża gastronomiczna również szuka kucharzy, kelnerów czy barmanów. Brakuje też personelu medycznego - lekarzy, pielęgniarek, położnych. Cały czas poszukujemy księgowych. Przedsiębiorcy mają nadwyżki kapitałowe, które mogą zainwestować w różne projekty, dlatego potrzebują rąk do pracy w wielu pracodawcy próbują załatać dziury kadrowe pracownikami tymczasowymi?Tak i zauważyliśmy tu pewną zmianę. Przełom roku oraz pierwszy kwartał zazwyczaj oznaczał spadek liczby prowadzonych rekrutacji. W tym roku liczba projektów nie zmniejszyła się. U części klientów zapotrzebowanie na pracowników utrzymuje się na podobnym poziomie, jest też bardzo duża grupa tych, którzy zwiększają swoje potrzeby kadrowe. Praktycznie każdego dnia mamy zapytania o pracowników tymczasowych, rekrutujemy ich w całym kraju i dla partnerów biznesowych z różnych branż. Dla wielu organizacji kompleksowość usług i elastyczność agencji, takiej jak nasza, jest olbrzymim atutem, pozwala szybciej reagować na sytuację kryzysową, zapobiegać przestojom oraz modyfikować plany organizacji oraz budżety zgodnie z obecną sytuacją. To zalety, które sprawiają, że praca tymczasowa jest postrzegana jako dobra alternatywa. W wielu przypadkach bywa jedynym rozwiązaniem dla firm, które chcą się rozwijać, ale nie mogą poradzić sobie z brakami kadrowymi. Czy to już czas na zmianę pracy? 8 sygnałów, że pora pomyśleć o nowej firmiePowiększają się problemy kadrowe, a pracodawcy, oprócz maseczek i luźnego zachęcania do szczepień, nie mają żadnych instrumentów prawnych, żeby systemowo walczyć z pandemią. Przypomnijmy, że Sejm odrzucił tzw. lex Kaczyński. A z projektem ustawy posła Hoca, który umożliwiałby weryfikację zaszczepionych pracowników, właściwie nic się nie dzieje. Czy tego typu instrumenty powinny być wdrożone? A może lepiej czekać na koniec pandemii?Pracodawcy potrzebują twardych narzędzi do walki z pandemią. Nie mówię tu o promocji szczepień czy kampanii informacyjnej na temat maseczek, ale o konkretnych instrumentach prawnych. Rolą przedsiębiorcy, który zarządza pracą zespołu, jest zadbanie o bezpieczeństwo wszystkich pracowników. Obecnie temu bezpieczeństwu ciągle jeszcze zagraża pandemia, dlatego trzeba wyposażać pracodawców w narzędzia, które mogą pomóc w minimalizowaniu jej skutków. Muszą być one przemyślane, a niestety nie każdy pomysł, który proponują nasi politycy, właśnie taki jest. Moim zdaniem weryfikacja zaszczepionych pracowników pozwoliłaby przełożonemu organizować pracę zespołu w taki sposób, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo w firmie oraz pomogłaby pracodawcom racjonalnie zarządzać firmą w czasie pandemii. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Jeśli więc młody kierowca zechce pochwalić się swoim autem marki BMW czy Lexus, musi wiedzieć, że ubezpieczenie pojazdu będzie go sporo kosztowało. Należy się zastanowić, czy podziw wśród rówieśników wart jest pieniędzy wydanych na OC. Bentley dla młodego kierowcy może nie być najlepszym wyborem.
4 czerwca 2018 r. wejdą w życie nowe przepisy dotyczące młodych kierowców. Główną nowością jest wprowadzenie dwuletniego okresu próbnego oraz innych prędkości maksymalnych dla młodych kierowców. Przepisy dotyczące młodych kierowców zostały umieszczone w ustawie o kierujących pojazdami. (dalej: Mające wejść w życie zmiany obejmą wszystkie osoby, które odbiorą dokument prawa jazdy po 4 czerwca 2018 r. Młodzi kierowcy będą musieli przestrzegać bardziej rygorystycznych zasad. Dwuletni okres próbny Najważniejszą nowością dla młodych kierowców jest wprowadzenie dla nich dwuletniego okresu próbnego. Okres dwóch lat płynąć będzie od dnia, w którym kierowcy zostało wydane prawo jazdy. Obejmować on będzie kierowców, którzy po raz pierwszy uzyskają prawo jazdy kategorii B. a także kierowców, którzy utracili uprawnienia na skutek ponownego przekroczenia liczby 24 punktów otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w okresie 5 lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. Zobacz również: Redukcja punktów karnych w 2018 r. W okresie próbnym młody kierowca zobowiązany będzie do przestrzegania innych niż dla zwykłych kierowców, prędkości maksymalnych. Przez okres 8 miesięcy od dnia wydania prawa jazdy młodemu kierowcy nie wolno przekraczać prędkości: 50 km/h - w terenie zabudowanym; 80 km/h- w terenie niezabudowanym; 100 km/h - na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Ponadto przed upływem 8 miesięcy młodemu kierowcy zabrania się podejmowania pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu kategorii B oraz osobistego wykonywania działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu pojazdem określonym dla prawa jazdy kategorii B. Opisywany powyżej zakaz pracy zarobkowej w charakterze kierowcy oraz zakaz osobistego wykonywania działalności gospodarczej, nie dotyczy osób, które uzyskały kwalifikację wstępną lub kwalifikację wstępną przyśpieszoną, określoną w przepisach rozdziału 7a ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym. Przez okres 8 miesięcy samochód młodego kierowcy poddanemu próbie, będzie musiał być odpowiednio oznakowany. Takim znakiem ma być umieszczona na przedniej i tylnej szybie okrągła, biała nalepka z zielonym symbolem liścia klonowego. Obowiązek ten ma charakter bezwzględny co oznacza, że nawet pożyczając auto, młody kierowca będzie miał obowiązek odpowiedniego oznaczenia auta. Przedłużenie okresu próbnego Decyzję o przedłużeniu okresu próbnego wydaje starosta. Okres próbny może zostać przedłużony o: kolejne 2 lata, jeżeli w trakcie jego trwania kierowca popełnił dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji; o czas zatrzymania prawa jazdy w przypadku, o którym mowa w art. 102 ust. 1 pkt 3. Dodatkowe szkolenia Kierowca w okresie próbnym będzie zobowiązany do odbycia kursu dokształcającego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym. Oba te szkolenia będą miały charakter odpłatny. Wysokość opłaty za kurs dokształcający w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego nie może przekroczyć 100 zł natomiast wysokość opłaty za praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym nie może przekroczyć 200 zł. Kurs w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego będzie prowadzony w formie zajęć teoretycznych. Organizować go będzie wojewódzki ośrodek ruchu drogowego. Kurs ten ma trwać 2 godziny. Po ukończeniu kursu, WORD wystawiać będzie kierowcy zaświadczenie o jego ukończeniu. Praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym prowadzić będzie ośrodek doskonalenia techniki jazdy. To szkolenie, jak sama nazwa wskazuje będzie miało charakter praktyczny i potrwa 1 godzinę. Ma ono na celu uświadomienie niebezpieczeństw wynikających z nadmiernej i niedostosowanej do warunków ruchu prędkości. Po jego ukończeniu WORD wystawiać będzie zaświadczenie. Po uzyskaniu obu zaświadczeń kierowca zobowiązany będzie do przedstawienia tych zaświadczeń staroście, przed upływem 8 miesięcy od dnia otrzymania prawa jazdy. Opracowano na podstawie: Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym ( Dz. U. z 2017 r. poz. 1260 z późn. zm.) Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami ( z 2017 r. poz. 978 z późn. zm.) Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 24 listopada 2003 r. w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń ( Dz. U. z 2013 r. poz. 1624 z późn. zm.) Kwestię przewożenia dzieci w fotelikach reguluje kodeks drogowy. Wynika z niego, że w fotelikach muszą być przewożone dzieci, które nie mają 150 cm wzrostu. To jedyne kryterium – wiek dziecka nie ma znaczenia. Jeżeli twoje dziecko ma mniej niż 150 cm wzrostu, możesz je przewozić na przednim siedzeniu, ale tylko w foteliku.
Największe zmiany czekają kierowców 4 czerwca 2018 r. Osoby, które odbiorą dokument prawa jazdy po po tej dacie, muszą się liczyć z obostrzeniami. Co się zmieni? Pojawi się dwuletni okres próbny. W jego trakcie kierowca będzie musiał zaliczyć obowiązkowy teoretyczny kurs doszkalający oraz obowiązkowe szkolenie praktyczne, jeździć z zielonym listkiem, a także nie będzie mógł podejmować pracy jako kierowca przez osiem miesięcy. Co ważne, starosta będzie mógł przedłużyć okres próbny. Nowe obowiązki łączą się z dodatkowymi opłatami: 300 zł za obowiązkowy kurs teoretyczny doszkalający oraz obowiązkowe szkolenie praktyczne. Ponadto przed upływem ósmego miesiąca okresu próbnego młodych kierowców będą obowiązywały bardziej rygorystyczne ograniczenia prędkości. Nie będą mogli przekraczać prędkości 50 km/h na obszarze zabudowanym, 80 km/h poza obszarem zabudowanym oraz 100 km/h na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Samochód, którym będzie kierował kierowca w okresie próbnym, musi być oznakowany z tyłu i z przodu okrągłą nalepką z zielonym liściem klonowym na białym tle. Taki symbol trzeba będzie posiadać na samochodzie przez pierwszych 8 miesięcy, i to niezależnie od tego, czy kierowca będzie się poruszał swoim czy też cudzym autem. Dwuletni okres próby będzie obowiązywał także tych, którym cofnięto uprawnienia do kierowania pojazdami w przypadku ponownego przekroczenia liczby 24 pkt otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w ciągu pięciu lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. Kurs reedukacyjny ma trwać ok. czterech dni i kosztować ok. 500 zł. Jeśli jednak w ciągu pięciu lat od zakończenia kursu kierowca znów przekroczy 24 punkty, będzie musiał ponownie podejść do egzaminu na prawo jazdy i zdać go na identycznych zasadach jak ci, którzy ubiegają się o uprawnienia po raz pierwszy. Ważna zmiana dotyczy obrotu używanymi samochodami. Na portalu można już bezpłatnie sprawdzić przeszłość samochodu sprowadzonego z wybranych krajów i zarejestrowanego w Polsce. Wystarczy podać: numer rejestracyjny i VIN oraz datę pierwszej rejestracji. Od 15 grudnia historię mogą już sprawdzić nabywcy i właściciele samochodów importowanych z rynku wtórnego wybranych krajów europejskich oraz USA i Kanady. W systemie widoczne są pojazdy sprowadzone z zagranicy i już zarejestrowane w Polsce. Jeśli samochód jest w bazie, to w zakładce „Dane zagraniczne" zobaczymy informacje w siedmiu kategoriach: kradzież, złomowanie, powypadkowy, uszkodzony, przekręcony licznik, niedopuszczony do ruchu, oraz informację o tym, czy służył jako taxi. Dziś w ewidencji dostępne są auta pochodzące z wybranych krajów europejskich ( z Włoch czy Szwecji), a także z USA. W sumie to 21 rynków, z których dziś pochodzi ponad 4,5 mln aut zarejestrowanych w Polsce. W przyszłości możliwe jest rozszerzenie usługi o kolejne kraje, w tym o Niemcy. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ W styczniu 2018 r. usługa zostanie rozszerzona o auta, które jeszcze nie znalazły się w Centralnej Ewidencji Pojazdów (czyli nie są jeszcze zarejestrowane w Polsce), a są już oferowane do sprzedaży. Będzie to wymagało logowania się do systemu za pomocą profilu zaufanego. Z kolei od 1 stycznia 2018 r. na nowo wybudowanych lub przebudowywanych parkingach miejsce postojowe będzie o 20 cm szersze niż do tej pory. Będzie też można wyznaczać więcej miejsc parkingowych w odległości 7 m od budynków. Powód? Wiele współczesnych samochodów nie mieści się na miejscach parkingowych. Obecnie miejsce postojowe powinno mieć długość 5 m i szerokość co najmniej 2,3 m. Według nowego rozporządzenia ministra infrastruktury i budownictwa z 14 listopada 2017 r. stanowiska postojowe dla samochodów powinny mieć co najmniej szerokość 2,5 m i długość 5 m – w przypadku samochodów osobowych. Nowe rozporządzenie zmienia także wytyczne dotyczące liczby miejsc parkingowych wyznaczanych w najbliższym sąsiedztwie bloku mieszkalnego czy szkoły. Dziś jeszcze minimalna odległość od okien budynku mieszkalnego, w granicach której można wyznaczyć maksymalnie cztery miejsca postojowe, wynosi 7 m. Nowe przepisy nie zmieniają tej odległości, ale rozszerzają maksymalną liczbę miejsc parkingowych z czterech do dziesięciu. masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: @
Prawo jazdy w wieku 17 lat: za i przeciw. Przecież w latach 90. można było w Polsce zdawać prawo jazdy mając 17 lat. Wiem, bo sam zdawałem, na legitymacji szkolnej. I nawet zdałem, a potem mogłem już bezkarnie korzystać z pełni uprawnień, jakie dawało mi prawo jazdy. Mając 17 lat, mogłem prowadzić dostawczaka o masie 3,5 tony.
Nie milkną echa tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę rano, 31 lipca w Katowicach. Ten dramat odciska piętno na niemal wszystkich kierowcach autobusów. - To stresująca i ciężka praca, a także ogromna odpowiedzialność - mówią nam kierowcy. Niestety, ich zarobki są niewspółmierne do odpowiedzialności, jak ponoszą każdego dnia. Brakuje także rąk do pracy. Tylko w PKM Tychy na już, potrzeba 20 kierowców, a w PKM Katowice chętnie zatrudnią aż autobusów mierzą się z hejtem, który wylewa się na nich po tragicznym wypadku, jaki miał miejsce w sobotę, 31 lipca, w Katowicach. Zginęła 19-letnia kobieta potrącona przez autobus, kierowca został zatrzymany. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa, a także usiłowania zabójstwa dwóch innych T., nim został zatrudniony w PKM Katowice, wcześniej pracował w PKM Tychy. Podobnie jak w Katowicach cieszył się opinią spokojnego i wesołego człowieka. Tu także nie wpłynęły nigdy na niego żadne skargi od wypadek w Katowicach. 19-latka zginęła potrącona przez autobusDrastyczne zdjęcie ciała 19-latki w sieci. Sprawę bada policjaSą wstępne wyniki sekcji zwłok 19-latki. Trwają przesłuchania Śmierć 19-latki w Katowicach. Trwa zbiórka dla dzieci kobietyOdpowiedzialność, stres i skupienieJak podkreślają kierowcy, ich praca wymaga ogromnego skupienia. To duża odpowiedzialność, za którą niestety nie idą odpowiednie zarobki. Brakuje też rąk do pracy. W minioną niedzielę w PKM Tychy nie odbyło się kilka kursów na kilku liniach. Powód? Braki kadrowe. - To jest niestety problem wszystkich przedsiębiorstw komunikacji miejskiej. W całej metropolii mamy ten kłopot, dotyka on również nasz zakład w Tychach - mówi Michał Kasperczyk, rzecznik prasowy PKM Tychy. - W minioną niedzielę mieliśmy większy kryzys. Większa liczba kursów nie została zrealizowana na kilku liniach. Brakuje personelu z uprawnieniami do kierowania pojazdami. Brakuje po prostu kierowców, którzy mogą obsługiwać te linie. Sam próg wejściowy, by zdobyć uprawnienia, jest dość wysoki, bo te uprawnienia kosztują - tłumaczy Michał zdobyć uprawnienia kierowcy, należy przejść kurs, a jego koszt to od 8 do 10 tysięcy złotych, w zależności od miejsca, w którym kierowca przechodzi kurs. - Każdy kierowca, oprócz uprawnień, musi być jeszcze przygotowany do pracy. Niestety zarobki sprawiają, że kierowcy nie garną się do pracy. Był taki czas w pandemii, gdy chętnych było więcej. Kierowcy pracujący na liniach międzynarodowych tracili pracę i przychodzili do nas - opowiada dodaje, pensje kierowców muszą wzrosnąć, żeby PKM-y mogły zatrzymać W przeciwnym razie za chwilę będziemy mieli taką sytuację, że naprawdę nie będzie miał kto wozić pasażerów, bo każdy ma swoją wytrzymałość. Obowiązują nas przepisy kodeksu pracy, jest inspekcja pracy, która wszystkiego pilnuje. Kierowcy nie mogą przekraczać swojego czasu pracy. Chodzi o bezpieczeństwo pasażerów - podkreśla Michał w autobusach potrzebni od zaraz"Od zaraz" PKM Tychy jest gotowy zatrudnić 20 kierowców. - Za chwilę ruszają linie metropolitalne. We wrześniu będziemy potrzebować kolejnych kierowców do pracy. Każdy, kto ma uprawnienia, jest mile widziany. Ci bez uprawnień również, ponieważ doszliśmy do sytuacji, w której przedsiębiorstwo finansuje te kursy, po to, byśmy mieli pracowników - tłumaczy rzecznik PKM Tychy. Kierowcy nie ukrywają, że są często przepracowani i jest ich zbyt mało. Ci, którzy mogą i chcą, pracują po godzinach, w ten sposób łata się luki w planach i miejscach, w których brakuje kierowców. Wielu po pracy dorabia w innych Taka sytuacja nie powinna się wydarzać - mówi stanowczo Kasperczyk i dodaje, że kierowcy powinni być godnie wynagradzani za swoją pracę, choćby ze względu na odpowiedzialność, jaką ponoszą wioząc pasażerów. Do tego dochodzi praca pod presją czasu i pod wpływem stresu, często od wczesnych godzin porannych do późnych godzin wieczornych. Kierowcy w trakcie jazdy odpowiadają za wszystko, sprzedają również bilety - wylicza rzecznik PKM Tychy. - Pasażerowi, których wozimy, są różni - mówią z kolei kierowcy. - Często zdarzają się sytuacje - niezależne od nas - na przykład opóźnienia z powodu remontów, a wszystko skupia się na nas, bo każdy chce dojechać na czas. I my to rozumiemy. Jednak cała wina spada na kierowcę - przeoczTyle dostaniesz w ramach emerytur bez podatku 2022. Zobacz stawki brutto i nettoTo będzie najwyższy budynek mieszkalny na Śląsku i najwyższy punkt KatowicMakabryczny wypadek w Katowicach. 19-latka zginęła potrącona przez autobusJanusz na wakacjach w górach. Zobaczcie najlepsze memy!Zarobki są niewspółmierne do odpowiedzialnościIle zarabia kierowca autobusu z 30-letnim stażem w PKM Tychy? - Taki, który pracuje w weekendy, by mieć 100 procent płatny dodatek świąteczny, otrzymuje 3200 złotych na rękę, wstając o godzinie 3 nad ranem lub kończąc pracę o 2 w nocy - mówi Aleksander Wysocki ze związku zawodowego Transportu przy PKM Tychy i kierowca z 13-letnim stażem. Jak podkreśla, sytuacja po sobotnim wypadku jest mocno Jeden z moich kolegów po wpuszczeniu pasażera do autobusu, usłyszał: "Dzień dobry, potencjalny zabójco". Błyskawicznie rozgorzała dyskusja w autobusie na ten temat, a kierowca był szkalowany. Doszło do tragedii i nie chcę tego roztrząsać, od tego są odpowiednie organy. Jako przewodniczący związku zawodowego chciałem prosić pasażerów, by wyciszyć tę sytuację. Poczekajmy, aż sędzia wyda wyrok - tłumaczy i zaznacza, że w swojej pracy miał podobną, równie stresującą sytuację. - Parę dni temu słyszałem od kolegi, że był świadkiem bójki na przystanku, całe szczęście nie na drodze. Sam osobiście miałem bójkę w autobusie, musiałem wzywać policję. Starałem się zatrzymać autobus jak najszybciej. Sytuacja była bardzo groźna, bo kopano osobę postronną po głowie. Były różne krzyki. W takiej sytuacji trzeba też myśleć o innych pasażerach autobusu, dojechałem do następnego przystanku, otworzyłem drzwi, grupa się rozbiegła - opowiada szkolenia dla kierowcówJak twierdzi, dawniej w PKM Tychy odbywały się szkolenia dla kierowców, jak radzić sobie w podobnych sytuacjach. Sam również, cztery miesiące temu, wnioskował o wznowienie szkoleń dla kierowców, by wiedzieli, jak wybrnąć z podobnych sytuacji i jak reagować. Te plany powstrzymała jednak pandemia. Szkolenia miały być organizowane przez Urząd Pracy w Jesteśmy po rozmowach z Komendą Miejską Policji w Tychach. Na własną rękę będziemy organizować takie szkolenia dla kierowców. Odbędą się one prawdopodobnie we wrześniu - zapewnia Kasperczyk. Jak podkreśla Aleksander Wysocki, najtrudniejszy w tej pracy jest stres i kontakt z To trudna praca, szczególnie w kursach wykonywanych nad ranem, w weekendy albo późnym wieczorem. Wtedy najczęściej dochodzi do różnych nieprzyjemnych sytuacji w autobusach, często bardzo groźnych - tłumaczy. - Mamy telefon do dyżurnego. Kierowca w sytuacji stresowej, kiedy dzieje się coś na drodze czy w autobusie, powinien poinformować policję, co się dzieje, podać numer linii i kierunek. Reszta powinna być w gestii dyspozytora PKM i to ewentualnie on powinien przekazywać, w którym miejscu znajduje się autobus - opowiada że równoczesne prowadzenie autobusu, koncentrowanie się na drodze, obserwowanie rozwoju sytuacji w autobusie i jeszcze prowadzenie rozmowy z policją, jest bardzo trudne i ogromnie stresujące - mówi Wysocki. Jak podkreślają kierowcy, agresywnych zachowań wśród pasażerów niestety przybywa. W pandemii głównie z powodu obowiązkowych maseczek, które pasażerowie są zobowiązani nosić w komunikacji miejskiej. Musisz to wiedziećOsoby o tych imionach są najbardziej inteligentne. Oto znaczenie twojego imieniaBoskie sportsmenki na igrzyskach w Tokio. Zobaczcie zdjęcia! [TOP 30]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera kierowca autobusu, jadąc ul. Ślężną, skręcił w ul. Sanocką, którą również po wyznaczonej ścieżce jechała rowerem 43-letnia mieszkanka Wrocławia – informuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak, oficer prasowy wrocławskiej komendy miejskiej policji. – Niestety, jak się okazało, kierowca, nie widząc. Autor: PAP/AT •30 wrz 2020 7:14 Skomentuj Przewóz osób ma się odbywać tylko z licencją taksówkową. Pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją. Jest ryzyko, że na kurs poczekamy dłużej i zapłacimy więcej. Zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją (fot. shutterstock) Jak pisze "Rzeczpospolita", od czwartku (1 października) - zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją, nieważne czy klient zamówi przejazd przez aplikację w Uberze lub Bolcie, czy złapie taksówkę na postoju. Dodano, że zapowiadane od dawna zmiany spowodowały, że z rynku wypadło wielu kierowców, którzy dorabiali sobie, jeżdżąc z aplikacją. O licencjonowanych batalię musieli stoczyć liderzy branży: Uber, Bolt, iTaxi i FreeNow oraz tradycyjne korporacje. Eksperci ostrzegają, że z powodu deficytu kierowców może wydłużyć się czas oczekiwania na zamawiany Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Czytaj też: Uber udostępnia dane kierowców i pasażerów, żeby śledzić zakażenia COVID-19 "Rz" pisze, że w niektórych przypadkach cennik usług wzrośnie więc nawet o ponad 50 proc. Ale platformy pośredniczące w przewozach będą miały jeszcze inny kłopot z nowymi regulacjami. "Przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar" - czytamy. Jak podano, kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry. Według gazety przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar. Kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry - czytamy. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU WSA: nie można wysadzać pasażerów w dowolnych miejscach na drodze. Zatrzymywanie pojazdu i wysadzanie pasażerów w miejscach przypadkowych, nieprzygotowanych do tego celu zagraża bezpieczeństwu użytkowników drogi uznał WSA w Olsztynie. Inspektor transportu drogowego nałożył na kierowcę autobusu karę pieniężną za wykonywanie
Fot. Archiwum Polskapresse Carpooling, czyli wspólne przejazdy, to trend, który zyskuje na świecie dużą popularnośc. Trudno się dziwić – każdy szuka oszczędności, a łatwo policzyć, że wspólne podróże jednym samochodem pozwalają na znaczną redukcję kosztów. W ostatnim czasie ta idea dzielenia się kosztami wzbudza spore kontrowersje. Powodem są niejasności związane z odpowiedzialnością kierowcy za pasażera. Fot. Archiwum PolskapresseUżytkownicy takich rozwiązań, jak Yanosik AutoStop czy Blablacar rejestrują na stronie lub w aplikacji swoje konta, dzięki czemu kierowcy mogą dodawać tam swoje zaplanowane przejazdy, a pasażerowie się z nimi skontaktować. Kiedy dochodzi już do podróży, mogą jednak pojawić się obawy: co w sytuacji wypadku? Czy kierowca ma obowiązek wypłaty odszkodowania pasażerowi, z którym składał się na paliwo? Kto ponosi odpowiedzialność za szkody powstałe w trakcie jazdy?Zasada winyJedną z zasad, które obowiązują w polskim systemie prawnym w takich przypadkach, jest zasada winy. Oznacza ona odpowiedzialność sprawcy za czyny sprzeczne z prawem. Zgodnie z tą zasadą osoba winna danego zdarzenia jest zobowiązana do zadośćuczynienia pasażerom. Jeśli kierowca spowoduje wypadek, w którym pasażer dozna uszczerbku na zdrowiu, a sąd orzecze o jego winie, to ten kierowca musi naprawić wyrządzone szkody. Jeśli jednak winny będzie inny uczestnik ruchu, to analogicznie to ta osoba będzie musiała pokryć koszty związane z wyrządzonymi winy obowiązuje zazwyczaj przy przewozie grzecznościowym, czyli nieodpłatnym. Należy do niego np. ryzykaW przypadku drugiej zasady, tzw. zasady ryzyka, obowiązuje domniemanie o winie kierowcy. Tę zasadę stosuje się w sytuacji, kiedy pasażer płaci kierowcy za przejazd. Zasada ryzyka wpisana jest w prowadzenie samochodu – kierowca odpowiada za skutki swoich działań, nawet jeśli nie są one wyrządzone umyślnie. Nawet w sytuacji, kiedy do wypadku dochodzi podczas nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, np. zderzeniaz sarną, kierowca ponosi odpowiedzialność za skutki zdarzenia. Pasażer nie musi udowadniać mu tym przypadku to kierowca musi dowieść, że zaszły okoliczności, które zwalniają go z odpowiedzialności. W tabelce pokazujemy różnice dwóch przytoczonych materiały prasowePodsumowując: jeśli pasażer zapłacił za przejazd, a kierowca spowodował wypadek, powodując tym samym uszczerbek na zdrowiu pasażera, to pasażer nie musi udowadniać jego winy, gdyż odpowiedzialność opiera się o zasadę ryzyka. W każdym takim przypadku pasażer może zwrócić się o odszkodowanie do kierowcy. Ten z kolei może udowodnić, że jest niewinny. Jeśli natomiast przewóz był darmowy, pasażer musi udowodnić winę kierującego, aby otrzymać od niego odszkodowanie. W przeciwnym wypadku nie ma podstaw do otrzymania od niego ubezpieczycielNależy podkreślić, że zarówno w przypadku zasady winy, jak i ryzyka, za wypłatę odszkodowania odpowiedzialnym pozostaje ubezpieczyciel OC kierowcy. Po wypłacie odszkodowania, ubezpieczyciel ma jednak prawo wystąpić z regresem do kierowcy, czyli zwrotem wypłaconych pieniędzy. Nie ma to jednak zastosowania w przypadku, kiedy kierowca nie popełnił żadnego wykroczenia podczas wypadku oraz działał zgodnie z prawem. - Kierowcy nie muszą obawiać się poniesienia ewentualnych kosztów – pokrywa je obowiązkowa polisa OC. Kluczem jest jednak jak zawsze bezpieczna jazda. Jak dotąd nie otrzymaliśmy informacji o żadnym wypadku drogowym, który zdarzył się podczas przejazdu umówionego przez Yanosik AutoStop – mówi twórca aplikacji, Adam ofertyMateriały promocyjne partnera
Początkowo kobieta podejrzewała, że kierowca może być nietrzeźwy, jednak okazało się, że rzeczywistość jest inna. 03-06-2023 11:20 Kierowca BMW zatrzymał ruch tuż przy rondzie.
„ZIELONY LISTEK”: unikaj przewożenia dużej liczby pasażerów W związku z przybierającą na sile falą nieparlamentarnych komentarzy pojawiających się w rozmowach pod artykułami, redakcja podjęła decyzję o zamknięciu forum dyskusyjnego posty zostaną zarchiwizowane, treść będzie możliwa do przeglądania, nie będzie jednak możliwości kontynuowania dyskusji. Wiadomość Konto usunięte 16 września 2019, 18:35 „ZIELONY LISTEK”: unikaj przewożenia dużej liczby pasażerów Kolejna rada w cyklu pod wspólnym tytułem: „RADY DLA „ZIELONYCH LISTKÓW”. Odbiorcą jest każdy młody kierowca, który ma już za sobą ten jeden z ważniejszych w życiu współczesnego człowieka egzamin, czyli egzamin na prawo jazdy. Dziś o przewożeniu pasażerów.
Nieco później, bo w 2020 roku, ustawodawca zwolnił kierowców z konieczności wożenia ze sobą prawa jazdy. Te dane również zostały zdigitalizowane, co skutkuje tym, że kierowca nie musi już wozić żadnego tych dokumentów ze sobą. Mimo tego, że informacje z bazy są zdigitalizowane, czasem dochodziło do sytuacji, kiedy informacje
Po serii tragicznych wypadków polskich autokarów Ministerstwo Infrastruktury postanowiło zreformować szkolenie zawodowych kierowców. Ci, którzy po 10 września zdadzą egzamin na prawo jazdy, będą musieli dodatkowo zdobyć licencję na przewóz Czemu to ma służyć? Przecież łatwiej podnieść poziom kursów, a nie mnożyć papierki - denerwuje się Sebastian Gielniak z Białogardu w woj. zachodnio-pomorskim, który przygotowuje się do zawodu z rozporządzeniem resortu kandydat do prowadzenia autokaru po zdanym egzaminie na kategorię D będzie musiał dodatkowo zapłacić 10 tys. zł za 260-godzinny kurs zakończony egzaminem. W programie: nauka poślizgów kontrolowanych, gwałtownego hamowania jazdy po ostrym łuku i w górach. Oprócz tego drogowy savoir-vivre, w tym podawanie napojów pasażerom, pomoc przy wyjmowaniu bagażu, udzielanie odpowiedzi na pytania o czas ministerstwa oburzył tych, którzy nie zdążą zdać egzaminu przed 10 wrze­śnia. W Polsce co miesiąc egzamin na zawodowe prawo jazdy zdaje od 480 do 530 osób. Jedną z nich jest Sebastian Gielniak. Za kierownicą autobusu w małej prywatnej firmie miał usiąść zaraz po tym, gdy w ostatnim tygodniu września zda egzamin. Teraz musi wziąć kredyt albo szukać innej pracy. - To wyciąganie pieniędzy - mówi. Waldemar Wilkoszewski z Łowicza, który prowadzi firmę oferującą przewozy turystyczne, nie może pohamować złości. - Żaden młody kierowca nie zapłaci ekstra 10 tys. zł. Ciężar finansowania licencji spadnie na moją firmę. Może się zdarzyć, że przeszkolony kierowca po kilku miesiącach zrezygnuje z zaostrzeniu przepisów protestuje Sławomir Kost­jan, wiceprzewodniczący Rady Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. - 23 lipca poprosiliśmy ministerstwo, żeby nie wprowadzało w życie rozporządzenia, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Taki pomysł sprawi, że zabraknie kierowców. Już teraz brakuje ich 30 problem to brak autodromów, na których kierowcy mogliby ćwiczyć. Koszt budowy jednego to ok. 5 mln zł. Dlatego WORD-y myślą o zakupie symulatorów po 2 mln zł. Ale tak czy inaczej nie zdążą przygotować się do 10 Nie wyobrażamy sobie, że ośrodki szkolenia i WORD-y nie zastosują się do nowych przepisów - kwituje Mikołaj Karpiński z biura prasowego Ministerstwa kierowców i przewoźników rozumie Janusz Pie­cho­ciński (PSL), wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. - Kierowca powinien nauczyć się wszystkiego na jednym kursie. Licencja to dziwoląg - mówi. I ma rację. Niemal w całej Europie kandydatów na kierowców autokarów obowiązuje 140-godzinny kurs. Oprócz nauki przepisów i jazdy muszą przećwiczyć zachowania w ekstremalnych warunkach na wypadki27 lipca 2008 r. - 14 osób zostało rannych w wypadku polskiegoautokaru pod lipca 2008 6 osób zginęło, a 13 zostało ciężko rannych w Serbii. Autokar wiózł dzieci górników z Lędzin na czerwca 2007 1 osoba zginęła, a 27 zostało rannych. Do katastrofy doszło na Węgrzech. Polski autokar pielgrzym­kowy jadący z Medjugorje wypadł z drogi i lipca 2007 26 osób zginęło, a 27 zostało rannych, gdy autokar wiozący pielgrzymów stoczył się z drogi na ostrym zakręcie w okolicach Vizille we Francji i runął w dół zbocza. 8 sierpnia 2007 3 osoby zginęły, a 22 zostały ranne, gdy autokar rozbił się pod Dunkierką we ofertyMateriały promocyjne partnera
Przepisy ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. Prawa o Ruchu Drogowym nie zabraniają przewożenia nawet małych dzieci na motocyklach pod jednym warunkiem „…prędkość dopuszczalna […] motocykla (również z przyczepą) i motoroweru, którym przewozi się dziecko w wieku do 7 lat wynosi 40 km/h” (Rozdział 3 Art 20.ust 6.3). Ponieważ
[b]- Mam licencję taksówkową i od dziesięciu lat wożę ludzi po moim mieście. Coraz trudniej jednak daję sobie radę, bo poważną konkurencję stanowią przewoźnicy niemający takiej licencji i ograniczeń choćby co do ceny maksymalnej kilometra czy stosowania legalizowanych taksometrów i kas fiskalnych. Czy dysponując licencją taksówkową, mogę prowadzić także przewóz osób? Czy mogę np. rozszerzyć działalność na wożenie zabytkowym samochodem młodych par do ślubu?[/b] – pyta czytelnik. Na przewozy osób inne niż taksówkami niezbędna jest odrębna licencja. Wymagania te wynikają z [link= o transporcie drogowym (tekst jedn. DzU z 2007 r. nr 125, poz. 874 ze zm.)[/link], a konkretnie z art. 5 – 17, 18 ust. 5 oraz art. 37 – 39. Licencję muszą mieć zarówno ci, którzy dysponują autokarami na kilkadziesiąt miejsc, jak i samochodami osobowymi. Przewoźnicy osób uzyskują krajowe lub międzynarodowe licencje na przewóz osób. Do tego niezbędne jest spełnienie kilku warunków: - przynajmniej jedna z osób z zarządu firmy musi mieć certyfikat kompetencji zawodowych, - na każdy samochód trzeba założyć odpowiednie zabezpieczenie (9 tys. euro na pierwszy pojazd i 5 tys. euro na każdy następny), - kierowcy muszą mieć właściwe kwalifikacje. Egzamin na certyfikat kompetencji zawodowych wcale nie jest łatwy, a ewentualne zatrudnienie osoby, która takim dysponuje i będzie zarządzać transportem w firmie czytelnika, może okazać się zarówno nieopłacalne, jak i niezbyt bezpieczne (chyba że jest to ktoś zaufany). Właściciel licencji na przewozy osób stara się o certyfikat na krajowy bądź międzynarodowy transport drogowy osób. Żeby go uzyskać, ma spełnić odpowiednie wymagania. Przede wszystkim zdać skomplikowany egzamin, do którego zazwyczaj przygotowuje się na odpowiednim kursie. Różni się on znacząco od podobnego sprawdzianu, jaki przechodzą taksówkarze. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Licencję na przewozy krajowe wyda starosta właściwy dla siedziby przedsiębiorcy, a na międzynarodowe – Biuro Obsługi Transportu Międzynarodowego (od stycznia 2011 r. będzie to prawdopodobnie główny inspektor transportu drogowego). Przy mniejszych pojazdach do dziewięciu osób łącznie z kierowcą wydaje się je na czas od dwóch do 50 lat. Nie każdy przedsiębiorca może uzyskać licencję. Przede wszystkim musi spełnić wymóg dobrej reputacji. To znaczy, że nie może być skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwa umyślne karnoskarbowe, przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu, wiarygodności dokumentów lub środowisku, warunkom pracy i płacy albo innym przepisom dotyczącym wykonywania zawodu. Nie może też być wydany wobec niego zakaz wykonywania działalności w zakresie transportu drogowego. Jeżeli jest to spółka, wymóg ten dotyczy członków zarządu a także osób zarządzających spółką jawną bądź komandytową. Przedsiębiorcy z licencjami na krajowy lub międzynarodowy przewóz osób (ale nie na taksówkę) nie mogą podszywać się pod taksówkarzy. W związku z tym nie wolno im umieszczać: - i używać w aucie taksometru, - na dachu lamp lub innych urządzeń technicznych, - na pojeździe oznaczeń z nazwą, adresem i telefonem przedsiębiorcy. Te obostrzenia to właśnie wynik nagminnego upodabniania się zarobkowo prowadzonych aut osobowych do taksówek. Czytelnik nie może więc oznakować swojego auta służącego do przewozów osób jako taksówkę. Natomiast taksówkarz nie może na licencję taksówkową wykonywać przewozów osób. Nie wolno mu też wozić klientów zabytkowym autem. Licencja taxi jest bowiem przypisana do konkretnego pojazdu. W tym wypadku potrzebny jest dokument na przewozy osób. [ramka][b]Jakie dane trzeba przedstawić[/b] Przedsiębiorca, żeby dostać licencję, musi złożyć odpowiedni wniosek. Powinien on zawierać: - oznaczenie przedsiębiorcy, tj. nazwę, siedzibę, adres, PESEL/REGON, NIP, numer w rejestrze przedsiębiorców albo w ewidencji działalności gospodarczej, - określenie obszaru wykonywania działalności transportowej, - czas, na jaki ma być udzielona licencja, - rodzaj i zakres wykonywania transportu (działalności spedycyjnej). Licencja jest wydawana na firmę, a na każdy pojazd jest dodatkowo wypis z niej. [/ramka]
Aby odpowiedzieć na pytanie, młody kierowca – jak długo się nim jest, należy skorzystać z przepisów. Młodociany kierowca to osoba, która dokument prawa jazdy posiada nie dłużej niż rok. Czas liczony jest od dnia odebrania dokumentu (nie liczy się data zdanego egzaminu). Warto również zaznaczyć, że wiek młodego kierowcy nie
– Im więcej się jeździ, tym te zarobki są większe. Co ważne, praktycznie można jeździć, ile się chce. Wyznacznikiem jest tylko potrzeba snu czy rodzina – mówi Onetowi Konrad, kielecki taksówkarz O wiele bardziej opłaca się jeździć nocami. Jednak zdaniem naszego rozmówcy, trzeba mieć do tego stalowe nerwy i dużo cierpliwości. – W ciągu dnia też zdarzają się pijani pasażerowie, szczególnie koło weekendu, ale jest ich jakieś pięć proc. Za to nocami dziewięć na dziesięć osób jest pod wpływem alkoholu – zaznacza Zdaniem Konrada przeciętny pasażer taksówki w Kielcach to osoba starsza, zazwyczaj udająca się do lekarza. Zdecydowanie częściej kobieta niż mężczyzna. Kolejną, liczną grupę stanowią ludzie jadący do pracy. Są też osoby wiozące dzieci do szkoły, no i oczywiście imprezowicze Niektóre sytuacje zapadają taksówkarzom w pamięci na lata. – Pamiętam rozmowę z panią, którą wiozłem na onkologię. Przez procedury w okresie covidowym nie mogła zrobić zleconych badań. Lekarze powiedzieli, że teraz jest dla niej za późno. Nawet nie miała żalu. Była pogodzona z losem i może dlatego tak to zapamiętałem – mówi Onetowi Konrad Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Konrad ma nieco ponad 40 lat. Zajmował się w życiu wieloma rzeczami, ale od ponad roku jeździ taksówką. Pracuje w jednej z największych i najbardziej popularnych korporacji w Kielcach. Przyznaje, że do zmiany zawodu skusiło go to, że w ostatnim czasie w tej profesji zmieniły się warunki finansowe. Śmiało można zarobić kilka tys. zł miesięcznie. – Im więcej się jeździ, tym te zarobki są większe. Co ważne, praktycznie można jeździć, ile się chce. Wyznacznikiem jest tylko potrzeba snu czy rodzina – mówi Onetowi. Zobacz też: O krok od tragedii. Zostawiła swoją córkę w aucie i poszła na zakupy Lepiej jeździć nocą, ale trzeba mieć stalowe nerwy Konrad zazwyczaj pracuje po kilka godzin dziennie. Od pewnego czasu jeździ tylko w ciągu dnia. – Kilka razy próbowałem jeździć nocami, ale mnie generalnie denerwują ludzie pijani – mówi wprost. – W ciągu dnia też zdarzają się pijani pasażerowie, szczególnie koło weekendu, ale jest ich jakieś pięć proc. Za to nocami dziewięć na dziesięć osób jest pod wpływem alkoholu – dodaje. A co z pieniędzmi? – Większy zarobek na pewno kusi, bo nocami obowiązuje druga taryfa. Do tego trzeba mieć jednak stalowe nerwy i dużo cierpliwości – podkreśla. Zobacz także: Czarne chmury nad olbrzymią inwestycją. Koniec marzeń o pracy dla kilkuset osób? Czy łatwo dziś zostać taksówkarzem? Do tego, by zostać kierowcą taksówki, przede wszystkim oczywiście trzeba dobrze jeździć samochodem – najlepiej swoim, który nadaje się do wożenia pasażerów. Na tym jednak nie koniec. – Dziś łatwiej zostać taksówkarzem, ale jest to kosztowne. Chodzi o wykonanie badań czy zakup wyposażenia taksówki. Nie ma już jednak żadnych egzaminów z topografii miasta – zaznacza Konrad, który dodaje, że nieco niższe wymagania mogą mieć korporacje działające przez aplikacje w telefonie. Być może dlatego liczba osób, które zajmują się wożeniem pasażerów, stale wzrasta. Tylko w dużych korporacjach w Kielcach pracuje około trzystu osób – drugie tyle może świadczyć usługi dla przybywających w stolicy woj. świętokrzyskiego wspominanych przewoźników "na aplikację". – Przez wiele lat to było zajęcie dla emerytów. Wciąż trochę tak jest, chociaż przybywa też młodych kierowców, którzy chcą w ten sposób zarobić lub dorobić – przekonuje kielecki taksówkarz. – Te nowe korporacje nie są dla nas większą konkurencją. Nie zwracamy za bardzo na nich uwagi. Oni konkurują raczej ze sobą. Nasi klienci nie korzystaj z ich usług, nie bawią się w zamawianie taksówki przez aplikację. U nas raczej trwa walka z czasem, żeby wszystkich obsłużyć i żeby pasażer nie czekał zbyt długo na kurs – dodaje. Zobacz też: Kieleccy kibice kontra władze miasta. Poszło o Marsz Równości i rocznicę rzezi wołyńskiej Kim jest przeciętny pasażer taksówki? Raczej kobietą Pytamy Konrada o to, kto najczęściej korzysta z usług taksówkarzy. Jego zdaniem przeciętny pasażer to osoba starsza, zazwyczaj udająca się do lekarza. Zdecydowanie częściej kobieta niż mężczyzna. Kolejną, liczną grupę stanowią ludzie jadący do pracy, bo np. zepsuł im się samochód. Są też osoby wiozące dzieci do szkoły, no i oczywiście imprezowicze – szczególnie po godz. 18 i w okolicach weekendu. Co ciekawe, taksówkarze mają bardzo wielu swoich stałych klientów. W Kielcach, które słyną z Targów Kielce, często zdarzają się też tzw. pasażerowie targowi. – To jest bardzo dobry klient – zaznacza Konrad. – Takie osoby często mają większy budżet, więc dają też napiwki. To na ogół mieszkańcy dużych miast, a nawet innych krajów. Zdarza się, że takiego klienta trzeba zawieźć na lotnisko do Warszawy czy Krakowa. To się naprawdę opłaca – dodaje. Zobacz też: Sprawdziliśmy, jakich cudów dokonał Obajtek w Pcimiu. Mieszkańcy są... zaskoczeni słowami Kaczyńskiego W taksówce raczej nie jest cicho A jak wygląda podróż? W tle często słychać muzykę, jaka akurat leci w radiu. Konrad przyznaje, że czasem zdarzają się osoby, które przez całą podróż siedzą cicho. – To też trzeba uszanować, bo nie każdy ma ochotę rozmawiać. My nie wiemy, w jakiej sytuacji są osoby, które otwierają drzwi do naszych aut. Zdarza się, że pasażerowie wsiadają płacząc, ale przecież nikt nie będzie pytał, co się stało – mówi nam kielecki taksówkarz, który jednocześnie przyznaje, że zawodowi kierowcy poniekąd pełnia rolę psychologa, bo zdecydowana większość osób otwiera się na rozmowę. – Naprawdę wiele rozmów dotyczy poważnych, osobistych spraw – mówi Konrad. – Oczywiście zazwyczaj zaczyna się od rozmowy o pogodzie albo od tego, jaki jest ruch w mieście, ale widać, że to jest forma zagajenia, żeby tę rozmowę dalej pociągnąć – dodaje. Zobacz: Jak używać świateł do jazdy dziennej, a kiedy włączyć światła mijania Niebezpieczne sytuacje? "Jest ich coraz mniej" Praca taksówkarza z pewnością jest specyficzna. Codziennie dzieje się coś innego. Każdy dzień przynosi inną sytuację czy rozmowę. Przez jedno auto z charakterystycznym napisem na dachu przewija się przecież od kilku do kilkudziesięciu osób na dobę. Niestety, niebezpieczne sytuacje wciąż się zdarzają. Szczególnie nocą. Kilka miesięcy temu głośno było w Kielcach o napadzie na jednego z taksówkarzy, który został zaatakowany butelką tuż po skończonym kursie. – Znam tego kierowcę. To dobrze zbudowany facet, więc aż dziw, że ktoś się na niego rzucił. Wątpię, by chodziło o pieniądze. Dziś taksówkarz nie ma przy sobie dużej gotówki, większość osób płaci przecież kartą. Napady na taksówkarzy jeszcze się zdarzają, ale jest ich chyba coraz mniej – uważa Konrad. Wiele sytuacji i ludzi zostaje w pamięci O jednych klientach taksówkarze zapominają niemal natychmiast. Są jednak tacy, o których kierowcy myślą jeszcze długo po skończonym kursie. – Pamiętam rozmowę z panią, którą wiozłem na onkologię. Powiedziała mi, że przez procedury w okresie covidowym nie mogła zrobić zleconych badań, które przeciągnęły się o kilka miesięcy i lekarze powiedzieli, że teraz jest dla niej za późno. Nawet nie miała żalu. Była pogodzona z losem i może dlatego tak to zapamiętałem – mówi Onetowi Konrad. – Wiozłem też Ukraińca, młodego chłopaka, którego oszukał pracodawca. Został bez pracy i mieszkania. Miał ostatnie pieniądze na bilet do domu. Kiedy powiedziałem mu, że przecież jest wojna i wcielą go do armii, z nerwów zwymiotował, na szczęście poza autem. Przypomniałem sobie, że kolega szuka ludzi do pracy. Podwiozłem go tam i dostał pracę razem z zakwaterowaniem – opowiada kielecki taksówkarz. – Z kolei innego Ukraińca wiozłem na pociąg, bo jego syn dostał powołanie do armii, a on mógł go ponoć zastąpić i jechał na wojnę. Doceniając ten gest, powiedziałem mu, że nic nie płaci za kurs. On jednak się nie zgodził, wyciągnął butelkę bimbru i mi ją dał. No cóż, nie odmówiłem – wspomina z uśmiechem inną historię.
.