Rok: 2020 Autor: DROGA KRZYŻOWA 2020 Rozważania przygotowane przez więzienie w PadwieWstępRozważania do tegorocznej Drogi Krzyżowej zaproponowała kapelania Zakładu Karnego „Due Palazzi” w Padwie. Odpowiadając na zaproszenie papieża Franciszka, czternaście osób przygotowało rozważania Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa, odnosząc ją do swojego życia. Jest wśród nich pięcioro więźniów, rodzina będąca ofiarą z powodu morderstwa, córka mężczyzny skazanego na dożywotnie więzienie, wychowawczyni więzienna, strażnik, matka osoby osadzonej, katechetka, zakonnik-wolontariusz, funkcjonariusz policji penitencjarnej i kapłan oskarżony, a następnie ostatecznie uniewinniony przez sąd po ośmiu latach postępowania Chrystusowi na Drodze Krzyżowej ochrypłym głosem tych, którzy zamieszkują świat więzień, jest okazją do udziału w niezwykłym pojedynku między Życiem a Śmiercią, odkrywając przy tym, jak nici dobra krzyżują się nieuchronnie z nićmi zła. Rozważanie Kalwarii zza krat jest wyrazem wiary, że całe życie może się rozegrać w ciągu kilku chwil, jak to się stało z dobrym łotrem. Wystarczy wypełnić te chwile prawdy: skruchą za popełnione winy, przekonaniem, że śmierć nie jest dana na zawsze, pewnością, że Chrystus jest niewinny i niesprawiedliwie wyśmiany. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy, gdyż również w mrokach więzień rozbrzmiewa pełna nadziei wieść: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37). Jeśli chwyci się Go za rękę, to ktoś, kto był w stanie dopuścić się najbardziej odrażającej zbrodni, będzie mógł stać się uczestnikiem najbardziej nieoczekiwanego zmartwychwstania. Oczywiście, że „także, kiedy opowiadamy o złych rzeczach i o cierpieniu, możemy nauczyć się pozostawiania przestrzeni dla odkupienia, możemy rozpoznać pośród zła także dynamizm dobra, aby pozwolić mu zaistnieć” (Orędzie Ojca Świętego na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2020).I tak oto Droga Krzyżowa (Via Crucis) staje się Drogą Światła (Via Lucis).Teksty, zebrane przez kapelana ks. Marco Pozzę i wolontariuszkę Tatianę Mario, zapisano w pierwszej osobie, ale postanowiono nie ujawniać imion: ci, którzy wzięli udział w tych rozważaniach, chcieli użyczyć swego głosu tym wszystkim na świecie, którzy dzielą ich los. Dziś wieczorem, w ciszy więzień głos jednego pragnie stać się głosem się:Boże, Ojcze wszechmocny, który w Jezusie Chrystusie, swoim Synu, przyjąłeś plagi i cierpienia ludzkości, dziś z odwagą Cię błagam, jak skruszony łotr: „Pamiętaj o mnie!”. Stoję tu, sam, przed Tobą, w mroku tego więzienia, biedny, nagi, głodny i sponiewierany, i proszę Cię, abyś wlał w moje rany oliwę przebaczenia i pociechy oraz wino braterstwa, które umacnia serce. Ulecz mnie swoją łaską i naucz mnie mieć nadzieję w chwili rozpaczy. Panie mój i Boże mój, wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!. Ojcze miłosierny, nadal mi ufaj, nadal dawaj mi coraz to nowe możliwości, nadal obejmuj mnie swą nieskończoną miłością. Dzięki Twej pomocy i darowi Ducha Świętego ja także będę w stanie poznać Cię i służyć Tobie w moich braciach. AmenStacja pierwsza Jezus na śmierć skazany (Rozważania przygotowane przez więźnia skazanego na dożywocie)Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!”. Zapytał ich po raz trzeci: „Cóż on złego uczynił? Nie znalazłem w nim nic zasługującego na śmierć. Każę go więc wychłostać i uwolnię”. Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione (Łk 23, 20-24).Wiele razy w sądach i w dziennikach rozbrzmiewa donośnie ten krzyk: „Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go!”. Jest to krzyk, który słyszałem także wobec mnie: zostałem skazany wraz ze swym ojcem, na karę dożywotniego więzienia. Moje ukrzyżowanie rozpoczęło się wtedy, gdy byłem dzieckiem: gdy myślę o tym, widzę siebie skulonego na mikrobusie, który wiózł mnie do szkoły, odepchniętego z powodu mego jąkania się, bez żadnych więzi z innymi. Zacząłem pracować jako małe dziecko, nie mogąc się uczyć: niewiedza wykorzystywała moją naiwność. A później chuligaństwo skradło przebłyski dzieciństwa temu dziecku urodzonemu w Kalabrii w latach siedemdziesiątych. Przypominam bardziej Barabasza niż Chrystusa, a jednak najokrutniejszym wyrokiem jest moje sumienie: w nocy otwieram oczy i szukam rozpaczliwie światła, aby rozjaśniło moją zamknięty w celi czytam na nowo opis Męki Chrystusa, wybucham płaczem: po dwudziestu dziewięciu latach więzienia nie straciłem jeszcze zdolności płakania, poczucia wstydu za swoją przeszłość, za popełnione zło. Czuję się Barabaszem, Piotrem i Judaszem w jednej osobie. Przeszłość jest czymś, co budzi we mnie wstręt, chociaż wiem, że jest to moja historia. Przeżyłem lata reżymu restrykcyjnego 41-bis [zaostrzonych przepisów więziennych z 1975 – KAI], a mój ojciec zmarł przygnieciony tymi warunkami. Wielokrotnie i przez wiele nocy płakałem w celi. Robiłem to w ukryciu, ale świadomie. Wkroczyliśmy obaj w głęboką ciemność. A jednak w tym nie-życiu zawsze szukałem czegoś, co było życiem: dziwnie to brzmi, ale więzienie było moim wybawieniem. Jeśli dla kogoś jestem jeszcze Barabaszem, nie złoszczę się: czuję w sercu, że ten niewinny Człowiek, skazany tak jak ja, przybył, aby być bliżej mnie w więzieniu, aby wychować mnie do Jezu, mimo głośnych okrzyków, które nas rozpraszają, dostrzegamy Cię w tłumie tych, którzy wrzeszczą, że powinieneś zostać ukrzyżowany. I może wśród nich jesteśmy również my, nieświadomi zła, które możemy być w stanie wyrządzić. Ze swoich cel chcemy modlić się do Twego Ojca za tych, którzy tak jak Ty są skazani na śmierć i za tych, którzy wciąż chcą być zastąpieni na Twoim Sądzie się, Boże, miłujący życie, który w sakramencie pojednania dajesz nam zawsze nową możliwość, aby zakosztować Twego nieskończonego miłosierdzia, błagamy Cię o wlanie w nas daru mądrości, abyśmy uważali każdego mężczyznę i każdą kobietę za świątynię Twego Ducha i szanowali ich w ich nienaruszalnej godności. Przez Chrystusa Pana Naszego. druga Jezus bierze krzyż na swe ramiona (Rozważania przygotowane przez dwoje rodziców, którym zamordowano córkę)Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. 17 Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj, Królu Żydowski!». Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty. Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować (Mk 15, 16-20).Tamtego strasznego lata nasze życie rodziców umarło wraz z życiem dwóch naszych córek. Jedną z nich wraz z jej serdeczną przyjaciółką zabiła ślepa nienawiść bezlitosnego człowieka; druga, która cudem przeżyła, straciła na zawsze swój uśmiech. Nasze życie było pełne ofiar, oparte na pracy i rodzinie. Nauczyliśmy swoje córki szacunku dla innych i wartości służenia biedniejszym. Często zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego właśnie nas dosięgło to zło?”. Nie znajdujemy spokoju. Nawet wymiar sprawiedliwości, w który zawsze wierzyliśmy, nie był w stanie uleczyć najgłębszych ran: pozostaniemy skazani na cierpienie już do nie zmniejszył ciężaru krzyża, który wzięliśmy na siebie: nie potrafimy zapomnieć tej, której dziś już tu nie ma. Jesteśmy starzy, coraz bardziej bezbronni i jesteśmy ofiarami najgorszego bólu, jak istnieje: przeżycia śmierci własnej jest to powiedzieć, ale w chwili, gdy rozpacz zdaje się przeważać, Pan na różne sposoby wychodzi nam naprzeciw, udzielając nam łaski wzajemnej miłości jako małżonkowie, wzajemnego wspierania się, choć z trudem. To On zaprasza nas do pozostawiania otwartymi drzwi naszego domu przed kimś najsłabszym, zrozpaczonym, do przyjmowania tego, kto puka nawet tylko po talerz zupy. Uczynienie miłosierdzia naszym przykazaniem jest dla nas formą ocalenia: nie chcemy się poddawać złu. Miłość Boga jest bowiem w stanie odrodzić życie, gdyż Jego Syn Jezus doświadczył przed nami ludzkiego bólu, aby móc odczuwać wobec niego należne współczuciePanie Jezu, Ty sprawiasz, że widzimy, jak wiele zła Cię dotknęło, zostałeś wyszydzony i ogołocony, jesteś niewinną ofiarą nieludzkiego okrucieństwa. W tę noc bólu kierujemy błagania do Twego Ojca, aby powierzyć Mu tych wszystkich, którzy cierpieli z powodu przemocy i się, Boże, nasza sprawiedliwości i nasze odkupienie, który dałeś nam swego jedynego Syna, wywyższając Go na tronie Krzyża, wlej w nasze serca swoją nadzieję, abyśmy na nowo rozpoznali Ciebie w mrocznych chwilach naszego życia. Pocieszaj nas w każdym smutku i podtrzymuj nas w chwilach prób, gdy oczekujemy Twego Królestwa. Przez Chrystusa Pana Naszego. trzecia Jezus upada po raz pierwszy (Rozważania przygotowane przez więźnia)Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (Iz 53, 4-6).Był to pierwszy mój upadek, ale stał się on dla mnie śmiercią: odebrałem życie pewnej osobie. Wystarczył jeden dzień, aby przejść z życia nieskazitelnego do popełnienia czynu, który zawierał w sobie pogwałcenie wszystkich przykazań. Czuję się współczesną wersją łotra, który błaga Chrystusa: „Wspomnij na mnie!”. Bardziej niż skruszonego, wyobrażam go sobie jako kogoś świadomego tego, że idzie błędną drogą. Ze swego dzieciństwa pamiętam zimne i wrogie środowisko, w którym wzrastałem: wystarczyło wyszukać jakąś słabość u kogoś, aby zamienić ją w rozrywkę. Szukałem szczerych przyjaciół, chciałem być akceptowany takim, jakim byłem, ale bez skutku. Cierpiałem z powodu szczęścia innych, czułem jakby rzucano mi kłody pod nogi, chciano ode mnie tylko poświęceń i przestrzegania różnych zasad. Czułem się obco wśród innych i próbowałem za wszelką cenę powetować to pogodziłem się z tym, że zło powoli narastało we mnie. W końcu pewnego wieczoru wybiła moja godzina w ciemnościach: w jednej chwili jak lawina spadła na mnie pamięć o wszystkich niesprawiedliwościach, które spotkały mnie w życiu. Gniew zabił dobroć, popełniłem zło niepomiernie większe od tego wszystkiego, czego doznałem. Później w więzieniu obrażanie innych stało się znieważaniem wymierzanym w siebie samego: niewiele trzeba było, aby to zakończyć, byłem u kresu. Doprowadziłem również swoją rodzinę na skraj przepaści – z mego powodu stracili nazwisko, poważanie, stali się tylko rodziną zabójcy. Nie szukam usprawiedliwień ani ulg, będę pokutował za swoją winę aż do ostatniego dnia, gdyż w więzieniu spotkałem ludzi, którzy przywrócili mi utraconą że nie wierzyłem w to, że na świecie istnieje dobro, było moim pierwszym upadkiem. Drugi – zabójstwo – było jakby jego skutkiem: wewnątrz byłem już Jezu, także Ty upadłeś na ziemię. Ten pierwszy upadek jest może twardszy, gdyż wszystko jest nowe: uderzenie jest mocne i przeważa oszołomienie. Powierzamy Twemu Ojcu tych, którzy zamykają się we własnych racjach i nie potrafią rozpoznać popełnionych się Boże, który podniosłeś człowieka z jego upadku, błagamy Cię: pospiesz z pomocą naszej słabości i daj nam oczy, abyśmy rozważali znaki Twej miłości, rozsiane w naszej codzienności. Przez Chrystusa Pana Naszego. czwarta Jezus spotyka swą Matkę (Rozważania przygotowane przez matkę osoby osadzonej)A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 25-27).Ani przez chwilę nie doświadczyłam pokusy pozostawienia swego syna w obliczu jego wyroku. Dzień jego aresztowania zmienił całe nasze życie; cała rodzina poszła do więzienia wraz z nim. Jeszcze dziś osądzanie przez ludzi nie uspokoiło się, jest jak ostry brzeszczot – palce, którymi wszystkich nas wytykają, potęgują jeszcze bardziej ciężar cierpienia, które już nosimy w sercach. Rany rosną z upływem dni, odbierając nam nawet oddech. Odczuwam bliskość Matki Bożej: pomaga mi, aby nie przygniotła mnie rozpacz, abym nie uległa złu. Zawierzyłam Jej swego syna: tylko Maryi mogę się zwierzyć ze swych lęków, jako że Ona sama przeżywała je, gdy szła na Kalwarię. W swoim sercu wiedziała, że Syn nie uniknie zła ludzkiego, ale nie opuściła Go. Była tam, dzieląc z Nim ból, towarzysząc Mu swoją obecnością. Wyobrażam sobie, że Jezus, opuszczając wzrok, napotkał Jej oczy pełne miłości i nie czuł się już sam. To samo chcę robić także ja. Wzięłam na siebie winy swego syna, poprosiłam o wybaczenie również tego, co było moją odpowiedzialnością. Proszę dla siebie o miłosierdzie, którego tylko matka potrafi doświadczyć, aby mój syn mógł powrócić do życia po odpokutowaniu swej winy. Modlę się nieustannie za niego, aby dzień po dniu mógł się stawać odmienionym człowiekiem, zdolnym do kochania na nowo samego siebie i Jezu, spotkanie z Twą Matką na drodze krzyżowej jest być może najbardziej wzruszające i bolesne. Między Jej spojrzeniem a Twoim stawiamy spojrzenia wszystkich krewnych i przyjaciół, którzy czują się udręczeni i bezsilni z powodu losów swych się Maryjo, Matko Boga i Kościoła, wierna uczennico swego Syna, zwracamy się do Ciebie, aby powierzyć Twemu troskliwemu spojrzeniu i opiece Twego macierzyńskiego serca krzyk ludzkości, która jęczy i cierpi w oczekiwaniu na dzień, w którym zostanie osuszona wszelka łza z naszych twarzy. Przez Chrystusa Pana Naszego. piąta Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi (Rozważania osoby osadzonej)Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26).Swoim rzemiosłem pomagałem całym pokoleniom dzieci, aby mogły chodzi z prostymi plecami. Ale później pewnego dnia znalazłem się na bruku. Było to tak, jakbym złamał kręgosłup: moja praca stała się powodem do haniebnego wyroku. Wszedłem do więzienia a więzienie weszło do mego domu. Odtąd stałem się włóczęgą w mieście: straciłem swe imię, nazywano mnie imieniem przestępstwa, o które oskarżył mnie sąd, nie jestem już panem swego życia. Gdy zaczynam myśleć, wraca mi do głowy to dziecko z porwanymi butami, z mokrymi nogami, w zużytym ubraniu: to byłem ja, dawniej, jako dziecko. Potem pewnego dnia aresztowanie: trzej mundurowi, suchy protokół, więzienie, które żywcem zamurowało mnie w swych który włożono na moje plecy, jest ciężki. Z upływem czasu nauczyłem się współistnieć z nim, patrzeć mu w twarz, nazywać go po imieniu: spędzamy całe noce, towarzysząc sobie nawzajem. Za murami więzień Szymona Cyrenejczyka znają wszyscy: jest to drugie imię wolontariuszy, tych, którzy wchodzą na tę kalwarię, aby pomagać nieść krzyż; są to ludzie, którzy odrzucają prawo tłumu, podążając za głosem sumienia. A więc Szymon z Cyreny jest moim towarzyszem z celi: poznałem go pierwszej nocy spędzonej w więzieniu. Był to człowiek, który całe lata przeżył na ławeczce, pozbawiony uczuć i zysków. Jedynym jego bogactwem była paczka ciastek. I to on, uwielbiający słodycze, nalegał, aby moja żona zaniosła je, gdy po raz pierwszy poszła, aby widzieć się ze mną, a ona wybuchła płaczem z powodu tego gestu tyleż niespodziewanego, co się w więzieniu: marzę, aby pewnego dnia znów zaufano mi jako człowiekowi. Abym stał się Cyrenejczykiem dla Jezu, od chwili swych narodzin aż do spotkania z nieznanym człowiekiem, który pomógł Ci nieść krzyż, chciałeś potrzebować naszej pomocy. My także, jak Cyrenejczyk, chcemy stawać się bliskimi dla swych braci i swych sióstr oraz współpracować z miłosierdziem Ojca w ulżeniu jarzma zła, które nas się, Boże, Obrońco ubogich i Pocieszycielu strapionych, odnów nas swoją obecnością i pomóż nam nieść każdego dnia słodkie jarzmo Twego przykazania miłości. Przez Chrystusa Pana Naszego. szósta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi (Rozważania przygotowała katechetka parafialna)O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną, nie odpędzaj z gniewem swojego sługi! Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie, Boże, moje Zbawienie! (Ps 27, 8-9)Jako katechetka ocieram wiele łez, pozwalając im płynąć: nie da się powstrzymać tej powodzi, płynącej z udręczonych serc. Ileż to razy spotykam ludzi zrozpaczonych, którzy w ciemnościach więzienia próbują znaleźć wyjaśnienie przyczyny zła, które wydaje się im nieskończone. Te łzy mają smak porażki i samotności, wyrzutów sumienia i braku zrozumienia. Często wyobrażam sobie Jezusa w więzieniu na moim miejscu: jak osuszyłby te łzy? Jak ukoiłby niepokoje tych ludzi, którzy nie znajdują drogi wyjścia z tego, kim się stali, ulegając złu?Znalezienie odpowiedzi jest trudnym zadaniem, często niezrozumiałym dla naszej małej i ograniczonej ludzkiej logiki. Drogą, proponowaną mi przez Chrystusa, jest kontemplowanie tych twarzy zniekształconych cierpieniem, nie bojąc się ich. Proszono mnie, abym została tu, obok, szanując ich milczenie, słuchając ich bólu, próbując patrzeć ponad uprzedzeniami. Dokładnie tak, jak Chrystus spogląda oczami pełnymi miłości na nasze kruchości i nasze ograniczenia. Każdy, również osoby skazane, może codziennie stawać się nową osobą, dzięki temu spojrzeniu, które nie osądza, ale wlewa życie i w ten sposób z łez, które płynęły, może wykiełkować piękno, które trudno było sobie nawet Jezu, Weronika okazała Ci współczucie: spotkała człowieka cierpiącego i odkryła w nim oblicze Boga. W modlitwie powierzamy Twemu Ojcu mężczyzn i kobiety naszych czasów, którzy nadal osuszają łzy tak wielu naszych się, Boże, prawdziwe światło i źródło światła, który w słabości objawiłeś wszechmoc i bezgraniczną miłość, odciśnij w naszych sercach swe oblicze, abyśmy umieli rozpoznawać Cię w cierpieniach ludzkości. Przez Chrystusa Pana Naszego. siódma Jezus upada po raz drugi (Rozważanie osoby osadzonej)Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy (Łk 23, 34).Gdy przechodziłem obok więzienia, odwracałem się w drugą stronę: „Ja nigdy nie skończę tam, w środku”, mówiłem sobie. Ile razy je widziałem, oddychałem melancholią i mrokiem: wydawało mi się, że przechodziłem obok cmentarza żyjących zmarłych. Potem pewnego dnia skończyłem za kratkami, wraz ze swym bratem. Jakby tego było mało, wprowadziłem do środka także swego ojca i swoją matkę. Z obcej krainy, jaką było, więzienie stało się naszym domem: w jednej celi byliśmy my, mężczyźni, w drugiej – nasza matka. Spoglądałem tam, czułem wstyd za siebie, nie czuję się już godzien, aby nazywano mnie człowiekiem. Oni starzeją się w więzieniu z mojej na ziemię dwa razy. Po raz pierwszy, gdy zło mnie pociągnęło a ja upadłem: sprzedaż narkotyków, w moich oczach, miała większą wartość niż praca mojego ojca, który uginał plecy przez dziesięć godzin dziennie. Drugi upadek wydarzył się wtedy, gdy po zniszczeniu rodziny zacząłem pytać sam siebie: „Kim ja jestem, aby Chrystus umierał za mnie?”. Krzyk Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” odczytuję w oczach mojej matki: wzięła na siebie wstyd za wszystkich mężczyzn z domu, aby ratować rodzinę. I ma On oblicze mojego ojca, który w ukryciu rozpaczał w celi. Dopiero dziś odważyłem się przyznać się do tego: w ciągu tych lat nie wiedziałem, co czyniłem.. Teraz, gdy to wiem, z Bożą pomocą próbuję odbudować swoje życie. Winien jestem to swoim rodzicom: wiele lat temu wystawili na sprzedaż nasze najcenniejsze rzeczy, gdyż nie chcieli, abym wiódł życie na ulicy. Winien jestem to przede wszystkim samemu sobie: myśl, że zło nadal ma kierować moim życiem, jest nie do zniesienia. Stała się moją drogą Jezu, jeszcze raz znalazłeś się na ziemi: przygnieciony moim przywiązaniem do zła, moim strachem, że nie zdołam być lepszą osobą. Z wiarą zwracamy się do Twego Ojca i modlimy się do Niego za tych wszystkich, którzy nie umieli dotąd wyrwać się z władzy Szatana, spod całej ułudy jego dzieł i tysiąca form jego sięBoże, który nie pozostawiasz nas w ciemnościach i w cieniu śmierci, wspieraj naszą słabość, wyzwól nas z łańcuchów zła i strzeż nas tarczą swej potęgi, abyśmy mogli śpiewać w wieczności Twoje miłosierdzie. Przez Chrystusa Pana Naszego. ósma Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie * (Rozważanie córki mężczyzny skazanego na dożywocie)A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! (Łk 23, 27-31).Ileż razy, jako córka więźnia, słyszałam pytanie: „Pani kocha swojego ojca: czy kiedykolwiek myślała pani o cierpieniu, jakie pani ojciec zadał ofiarom? Przez te wszystkie lata nigdy nie uchylałam się od odpowiedzi – mówię: „Oczywiście, nie mogę o tym nie myśleć”. Następnie zadaję im również pytanie: „Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że wśród wszystkich ofiar czynów mojego ojca, ja byłam pierwszą? Od dwudziestu ośmiu lat odbywam karę dorastania bez ojca”. Przez te wszystkie lata przeżywałam złość, niepokój, smutek: jego brak jest coraz cięższy do zniesienia. Przemierzyłam Włochy z południa na północ, by być blisko niego: znam te miasta nie z ich zabytków, ale więzień, które odwiedziłam. Czuję się jak Telemach, który wyrusza, by szukać swojego ojca Ulissesa: odbywam Giro d’Italia śladem więzień i laty utraciłam miłość, bo jestem córką więźnia, moja matka padła ofiarą depresji, rodzina się rozpadła. Zostałam, z moją małą pensyjką, by unieść ciężar tej historii rozerwanej na strzępy. Życie zmusiło mnie do stania się kobietą, nie pozostawiając mi czasu na bycie dzieckiem. W naszym domu można odnaleźć całą Drogę Krzyżową. Tata jest jednym z tych skazanych na dożywocie. W dniu, w którym wychodziłam za mąż, marzyłam, żeby mieć go obok siebie: nawet wtedy myślał o mnie z odległości setek mil. „Takie jest życie!” – powiedziałam, żeby dodać sobie odwagi. To prawda: są rodzice, którzy z miłości uczą się czekać, aż ich dzieci dojrzeją. Mnie, z miłości przytrafiło się czekać na powrót takich jak my, nadzieja jest Jezu, upomnienie niewiast z Jerozolimy odczuwamy jako przestrogę dla każdego z nas. Zachęca nas ono do nawrócenia, przejścia od religijności uczuciowej do wiary zakorzenionej w Twoim Słowie. Modlimy się za tych, którzy muszą nieść ciężar wstydu, cierpienie opuszczenia, braku obecności. I za każdego z nas, by nie pozwalano, żeby winy ojców spadły na się O Boże, Ojcze wszelkiej dobroci, który nie opuszczasz swoich dzieci w próbach życia, daj nam łaskę odpocznienia w Twojej miłości i radowania się zawsze pociechą Twojej obecności. Przez Chrystusa Pana naszego. dziewiąta Jezus upada po raz trzeci * (Rozważanie osoby uwięzionej)Dobrze dla męża, gdy dźwiga jarzmo w swojej młodości. Niech siedzi samotny w milczeniu, gdy On na niego je włożył. Niech usta pogrąży w prochu! A może jest jeszcze nadzieja? Bijącemu niech nadstawi policzek, niechaj nasyci się hańbą! Bo nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki. Gdyż jeśli uniży, ma litość w dobroci swej niezmiernej (Lm 3, 27-32).Upadanie na ziemię nigdy nie jest przyjemne: upadanie głębsze i częstsze oprócz tego, że nie jest czymś dobrym, staje się również swoistym wyrokiem, tak jakbyśmy nie byli już zdolni, by stać na nogach. Jako człowiek upadałem zbyt wiele razy: tyle samo powstawałem. W więzieniu często myślę o tym, ile razy dziecko upada na ziemię, zanim nauczy się chodzić: jestem przekonany, że to są próby generalne przed tym, co się przydarzy, gdy upadniemy jako dorośli. Jako dziecko przeżywałem więzienie w swoim domu: żyłem w obawie przed karą, przeplatałem smutek dorosłych z beztroską dzieci. Z tych lat pamiętam siostrę Gabriellę, jedyny obraz radości: tylko ona widziała to, co najlepsze w tym, co było we mnie najgorsze. Podobnie jak Piotr, szukałem i znalazłem tysiąc wymówek dla moich błędów: dziwne jest to, że zawsze tliła się we mnie odrobina więzieniu zostałem dziadkiem. Ominęła minie ciąża mojej córki. Kiedyś mojej wnuczce nie powiem o złu, które popełniłem, a jedynie o dobru, jakiego zaznałem. Powiem jej, kto, gdy leżałem na ziemi, przyniósł mi miłosierdzie Boże. W więzieniu prawdziwą rozpaczą jest poczucie, że nic w twoim życiu nie ma już żadnego sensu: jest to szczyt cierpienia, czujesz się najbardziej samotny ze wszystkich samotnych na świecie. To prawda, że rozsypałem się na tysiąc kawałków, ale piękne jest to, że te kawałki można jeszcze złożyć z powrotem. To nie jest łatwe. To jedyna rzecz, która nadal ma tutaj Jezu, po raz trzeci upadasz na ziemię, a kiedy wszyscy myślimy, że to koniec, Ty po raz kolejny wstajesz. Z ufnością powierzamy się na nowo w ręce Twego Ojca i powierzamy Jemu wszystkich tych, którzy czują się uwięzieni w otchłaniach własnych błędów, aby mieli siłę wstać i odwagę, by pozwolić sobie sięO Boże, mocy tych, którzy w Tobie pokładają nadzieję, który obdarzasz tych, którzy postępują zgodnie z Twoimi naukami życiem w pokoju, wspieraj nasze bojaźliwe kroki, podnoś nas z upadków naszych niewierności, obmyj nasze rany olejem pocieszenia i winem nadziei. Przez Chrystusa Pana naszego. dziesiąta Jezus obnażony z szat swoich * (Rozważanie wychowawczyni więziennej)Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię (J 19, 23-24).Jako wychowawczyni więzienna widzę wchodzącego za kraty człowieka pozbawionego wszystkiego: zostaje ogołocony z wszelkiej godności z powodu popełnionych grzechów, z wszelkiego szacunku dla siebie i dla innych. Każdego dnia zdaję sobie sprawę, że jego niezależność kończy się za kratkami: potrzebuje mnie nawet do napisania listu. To te niepewne istoty są mi powierzone: ludzie bezbronni, zniecierpliwieni w swojej kruchości, często pozbawieni tego, co konieczne do zrozumienia popełnionego zła. Chwilami jednak przypominają nowonarodzone dzieci, które można jeszcze ukształtować. Wyczuwam, że ich życie może zacząć się na nowo, podążając w innym kierunku, ostatecznie porzucając moje siły słabną z dnia na dzień. Chłonięcie gniewu, cierpienia i noszonych w sobie niegodziwości prowadzi do wyczerpania się nawet najbardziej przygotowanych mężczyzny i kobiety. Wybrałam tę pracę po tym, jak moja matka została zabita w zderzeniu czołowym przez chłopca odurzonego narkotykami: postanowiłam od razu odpowiedzieć na to zło dobrem. Ale chociaż kocham tę pracę, czasem trudno mi znaleźć siłę, by ją kontynuować. W tej tak delikatnej służbie, aby móc podtrzymać wiele istnień, które są nam powierzone i którym każdego dnia grozi katastrofa, sami nie możemy czuć się porzuceniPanie Jezu, kontemplując Cię odartego z szat, odczuwamy wstyd i zażenowanie. Istotnie, począwszy od pierwszego człowieka, w obliczu nagiej prawdy zaczęliśmy uciekać. Chowamy się za maskami przyzwoitości i tkamy szaty z kłamstw, często ze zużytych łachmanów ubogich, wykorzystywanych przez naszą chciwą żądzę pieniędzy i władzy. Niech Twój Ojciec zmiłuje się nad nami i cierpliwie pomoże nam być bardziej prostymi, bardziej przejrzystymi, bardziej prawdziwymi: zdolnymi do definitywnego porzucenia broni się O Boże, który wyzwalasz nas swoją prawdą, zdejmij z nas szaty starego człowieka, który stawia w nas opór, i przyoblecz nas swoim światłem, abyśmy byli w świecie odblaskiem Twojej chwały. Przez Chrystusa Pana naszego. jedenasta Jezus przybity do krzyża * (Rozważanie księdza oskarżonego, a następnie uniewinnionego)Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król Żydowski». Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju» (Łk 23, 33-43).Chrystus przybity do krzyża. Ile razy, jako kapłan, rozważałem ten fragment Ewangelii. Kiedy później, pewnego dnia, zostałem przybity do krzyża, poczułem cały ciężar tego drewna: oskarżenie składało się ze słów tak twardych jak gwoździe, podejście stało się strome, na mojej skórze odcisnęło się cierpienie. Najmroczniejszą chwilą było ujrzenie mojego imienia wiszącego na zewnątrz sali sądowej: w tym momencie zdałem sobie sprawę, że, nie będąc winnym, jestem człowiekiem zmuszonym do udowodnienia swojej niewinności. Wisiałem na krzyżu przez dziesięć lat: to była moja droga krzyżowa wypełniona dokumentami, podejrzeniami, oskarżeniami, obelgami. Za każdym razem, w sądzie, szukałem wiszącego krzyża: wpatrywałem się w niego, gdy wymiar sprawiedliwości prowadził śledztwo w mojej pewnej chwili wstyd sprawił, iż pomyślałem, że lepiej będzie to wszystko zakończyć. Później jednak postanowiłem, że dalej będę księdzem, którym zawsze byłem. Nigdy nie myślałem o skróceniu czasu krzyża, nawet gdy prawo mi na to pozwalało. Postanowiłem poddać się postępowaniu zwykłemu: byłem to winny sobie, chłopcom, których kształciłem w latach seminarium, ich rodzinom. Gdy wchodziłem na moją Kalwarię, spotkałem ich wszystkich po drodze: stali się moimi Cyrenejczykami, znosili wraz ze mną ciężar krzyża, otarli mi wiele łez. Wraz ze mną wielu z nich modliło się za chłopca, który mnie oskarżył: nigdy nie przestaniemy tego czynić. W dniu, w którym zostałem całkowicie uniewinniony, odkryłem, że jestem szczęśliwszy niż dziesięć lat temu: namacalnie doświadczyłem działania Boga w moim życiu. Powieszone na krzyżu, moje kapłaństwo Jezu, Twoja miłość do nas aż do końca doprowadziła Cię na krzyż. Umierasz, ale niestrudzenie nam przebaczasz i dajesz nam życie. Powierzamy Twojemu Ojcu niewinnych historii, którzy zostali niesprawiedliwie skazani. Niech rozbrzmiewa w ich sercach echo Twojego słowa: „Dziś ze Mną będziesz w raju”Módlmy się O Boże, źródło miłosierdzia i przebaczenia, który objawiasz się w cierpieniach ludzkości, oświeć nas łaską, która wpływa z ran Ukrzyżowanego, i daj nam wytrwać w wierze w ciemną noc próby. Przez Chrystusa Pana naszego. dwunasta Jezus umiera na krzyżu * (Rozważanie sędziego penitencjarnego)Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha (Łk 23, 44-46).Jako sędzia penitencjarny, nie mogę przygwoździć człowieka, jakiegokolwiek człowieka, do jego wyroku: oznaczałoby to potępienie go po raz drugi. Konieczne jest jednak, by człowiek odpokutował za zło, które popełnił: nie czynienie tego oznaczałoby bagatelizowanie jego przestępstw, usprawiedliwienie jego niedopuszczalnych działań, które spowodowały fizyczne i moralne cierpienie innych sprawiedliwość jest jednak możliwa jedynie poprzez miłosierdzie, które nie przybija człowieka do krzyża na zawsze: daje się ją jako przewodnika, pomagając mu powstać, ucząc go zrozumienia tego dobra, które, pomimo popełnionego zła, nigdy całkowicie w jego sercu nie gaśnie. Jedynie poprzez ponowne odkrycie swojego człowieczeństwa, osoba skazana będzie mogła rozpoznać je w drugim, w ofierze, której wyrządziła cierpienie. Chociaż jej droga odrodzenia może być kręta, a zawsze czai się ryzyko powrotu do zła, to nie ma innych dróg, by starać się odbudować historię osobistą i osądu wystawia nadzieję w człowieku na ciężką próbę: dopomożenie mu w refleksji i zadaniu sobie pytania o przyczyny jego działań, może stać się okazją do spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Aby to jednak uczynić, trzeba nauczyć się dostrzegania osoby kryjącej się za popełnionymi przestępstwami. Czyniąc to, można czasami dostrzec perspektywę, która może wzbudzić nadzieję w osobach skazanych, a po odbyciu kary, zwrócić je społeczeństwu, zachęcając ludzi do przyjęcia ich z powrotem, być może po tym, jak kiedyś je my wszyscy, nawet gdy jesteśmy skazani, jesteśmy dziećmi tej samej Jezu, umarłeś z powodu przekupnego wyroku, wydanego przez niegodziwych sędziów, przerażonych niepohamowaną siłą Prawdy. Powierzamy Twemu Ojcu funkcjonariuszy państwowych, sędziów i prawników, aby byli uczciwi w wypełnianiu swojej służby na rzecz państwa i jego obywateli, zwłaszcza tych, którzy cierpią z powodu się O Boże, królu sprawiedliwości i pokoju, który w okrzyku Twego Syna przyjąłeś krzyk całej ludzkości, naucz nas nie utożsamiać osoby z popełnionym złem i pomóż nam dostrzec w każdym człowieku żywy płomień Twojego Ducha. Przez Chrystusa Pana naszego. trzynasta Jezus zdjęty z krzyża * (Rozważanie zakonnika – wolontariusza)Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany (Łk 23, 50-53).Więźniowie zawsze byli moimi nauczycielami. Od sześćdziesięciu lat chodzę do więzienia jako wolontariusz-zakonnik i zawsze błogosławiłem dzień, w którym po raz pierwszy wszedłem w ten ukryty świat. W tych spojrzeniach wyraźnie zrozumiałem, że mógłbym być na ich miejscu, gdyby moje życie potoczyło się w innym kierunku. My, chrześcijanie, często popadamy w ułudę i czujemy się lepszymi od innych, jakby możliwość zajmowania się ubogimi pozwalała nam stawać się sędziami innych, skazując ich tyle razy, ile chcemy, bez jakiejkolwiek w swoim życiu, wybrał i chciał być z ostatnimi: przemierzał zapomniane przedmieścia świata wśród złodziei, trędowatych, prostytutek, oszustów. Chciał mieć udział w nędzy, samotności, wzburzeniu. Zawsze myślałem, że takie jest prawdziwe znaczenie Jego słów: „byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 36).Przechodząc z jednej celi do drugiej, widzę śmierć żyjących tam ludzi. W więzieniu nadal grzebie się ludzi żywcem: są to historie życia, których nikt już nie chce. Chrystus powtarza mi za każdym razem: „No dalej, nie przestawaj. Weź ich ponownie w ramiona”. Nie mogę Go nie słuchać: nawet w najgorszym człowieku zawsze jest On, niezależnie od tego, jak bardzo pamięć o nim okryta jest błotem. Muszę tylko położyć kres mojemu szaleńczemu pośpiechowi, zatrzymać się w ciszy przed tymi twarzami zniszczonymi przez zło i wysłuchać je z miłosierdziem. To jedyny sposób jaki znam, by zaakceptować człowieka, oddalając sprzed moich oczu błąd, jaki popełnił. Tylko tak będzie mógł on zaufać i znaleźć siłę do poddania się Dobru, myśląc o sobie inaczej, niż to, jak widzi się Jezu, Twoje ciało zdeformowane przez tak wiele zła, jest teraz owinięte w prześcieradło i złożone na gołej ziemi: oto nowe stworzenie. Powierzmy Twojemu Ojcu Kościół, który rodzi się z Twego przebitego boku, aby nigdy nie poddawał się w obliczu niepowodzenia i pozorów, lecz nadal wychodził, by nieść wszystkim radosną wieść się O Boże, będący początkiem i końcem wszystkiego, który w wydarzeniu paschalnym Chrystusa odkupiłeś całą ludzkość, daj nam mądrość krzyża, abyśmy mogli powierzyć się Twej woli, przyjmując ją z radosnym i wdzięcznym sercem. Przez Chrystusa Pana naszego. czternasta Jezus złożony do grobu * (Rozważanie oficera policji penitencjarnej)Był to dzień Przygotowania i szabat się rozjaśniał. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu (Łk 23, 54-56).W mojej misji funkcjonariusza policji penitencjarnej każdego dnia namacalnie dotykam cierpienia osadzonych. Nie łatwo jest zmierzyć się z osobą pokonaną przez zło, która zadała ogromne rany innym ludziom, komplikując ich życie. Jednak w więzieniu obojętność powoduje dalsze szkody w życiu tych, którzy ponieśli porażkę i płacą rachunek na rzecz sprawiedliwości. Kolega, który był moim nauczycielem, często powtarzał: „Więzienie cię przemienia: dobry człowiek może stać się sadystą. Podły może stać się lepszym”. Wynik zależy również od mnie, a zaciśnięcie zębów jest konieczne do osiągnięcia celu naszej pracy: do tego, by dać kolejną szansę tym, którzy opowiedzieli się po stronie zła. Aby tego doświadczyć, nie mogę jedynie otwierać i zamykać cele, nie czyniąc tego z odrobiną to, że każdy potrzebuje innego czasu, ludzkie relacje mogą powoli rozkwitać na nowo, nawet w tym uciążliwym świecie. Przekładają się na gesty, wrażliwość i słowa, które mogą coś zmienić, nawet jeśli są wypowiedziane po cichu. Nie wstydzę się pełnić diakonatu stałego, nosząc mundur, z którego jestem dumny. Znam cierpienie i rozpacz: doświadczyłem ich na sobie jako dziecko. Moim małym pragnieniem jest bycie wzorcem dla tych, których spotykam za kratami. Staram się jak najlepiej bronić nadziei ludzi, którzy dali za wygraną, przestraszeni myślą, że kiedy pewnego dnia wyjdą, grozi im ponowne odrzucenie przez więzieniu przypominam im, że z Bogiem ostatnie słowo nie będzie nigdy należało do żadnego Jezu, po raz kolejny zostałeś wydany w ręce człowieka, ale tym razem są to miłujące ręce Józefa z Arymatei i kilku pobożnych kobiet z Galilei, którzy wiedzą, że Twoje ciało jest cenne. Ręce te wyrażają ręce wszystkich ludzi, którzy niestrudzenie Tobie służą i którzy uwidaczniają tę miłość, do której zdolny jest człowiek. To właśnie ta miłość sprawia, że żywimy nadzieję na możliwość lepszego świata: wystarczy, że człowiek jest gotów się zgodzić, by dotarła do niego łaska pochodząca od Ciebie. W modlitwie powierzamy Twojemu Ojcu, w sposób szczególny, wszystkich funkcjonariuszy policji penitencjarnej i wszystkich, którzy pracują na różnych stanowiskach w zakładach się O Boże, wieczne światło i dniu, który się nie kończy, napełnij swoimi dobrami tych, którzy poświęcają się ku Twojej chwale i na służbę cierpiącym, w niezliczonych miejscach bólu ludzkości. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Uproś nam łaskę, aby wstrzemięźliwość i trzeźwość stały się znamionami naszego życia. Amen. Dzień 7.Maryjo Niepokalana, Ty byłaś zawsze wierną w wypełnianiu woli Bożej. Święty Jan składa o Tobie świadectwo, że wytrwałaś przy Jezusie do końca: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego…” (J 19, 25).
Wielki Piątek to drugi dzień Triduum Paschalnego. W ten dzień podobnie jak w następującą po nim Wielką Sobotę w Kościele Katolickim nie sprawuje się Mszy tryumfalnym wjeździe do Jerozolimy, po Ostatniej Wieczerzy i mowie pożegnalnej Jezusa Chrystusa, zostaje on wskazany przez Judasza Iskariotę jako ten, który podburza lud przeciw władzy, zostaje on uwięziony, osądzony i stracony. Wydarzenia z Wielkiego Piątku są bezpośrednim następstwem wydarzeń Wielkiego Czwartku i stanowią upamiętnienie męki i śmierci Chrystusa Pana. Jezus Chrystus prosi wszechmogącego Ojca by ten odsunął od Niego „ten kielich” jeśli zechce. W czasie Paschy Chrystus nie wypił ostatniego, czwartego kielicha, który kończył wieczerzę paschalną - powiedział, że odtąd nie będzie już pił wina dopóki nie nadejdzie Królestwo Boże. Ostatnim kielichem, który miał wypić Chrystus był kielich Jego ofiary, który miał skończyć Jego Paschę, który miał dopełnić Jego mistyce pojęcia „tego kielicha” ujrzeć można wyraźnie, że pomimo iż Jezus Chrystus jest Logosem, który stał się człowiekiem, Jego człowieczeństwo jest całkowicie prawdziwe – boi się bowiem i modli o to, by Bóg oszczędził mu cierpienia, chociaż brak skażenia grzechem mobilizuje go do zaznaczenia, że chce mimo wszystko wypełnienia się woli Ojca w Niebie. Jezus Chrystus symbolicznie staje się nowym Adamem, człowiekiem odnowionym, bezgrzesznym, do końca posłusznym woli Ojca Wszechmogącego. W księdze rodzaju Adam stworzony został bez skazy zła, naturalnie dobry, ale z własnej woli wybrał zło, zrywając owoc z drzewa poznania dobra i zła, stał się kimś, kto uważał, że panuje nad dobrem i złem. Jezus Chrystus w całkowitej pokorze nie tylko nie zrywa owocu z drzewa poznania, ale sam w swojej pokorze zostaje przybity do drzewa Krzyża, na którym faktycznie w tamtej chwili panowało jednocześnie dobro i zło, realny kontrast między tym co piękne – jak ofiara za bliskich, i tym co przerażające, jak śmierć Logos stał się również niejako nowym patriarchą Józefem – jego bracia z zawiści zechcieli go zniszczyć, wydali go obcym, a on stał się ocaleniem dla obcych i finalnie wybaczył i uratował swoich braci. Tak samo Chrystus zostaje wydany przez swój własny lud poganom, zostaje zabity, ale później on sam rozciąga swoją władzę uświęconą miłością na cały świat, który ma czekać, aż Ci, którzy w niego nie wierzą się nawrócą, w tym ci, którzy są etnicznie i historycznie jego braćmi. Najmocniej kojarzonym z Wielkim Piątkiem wydarzeniem jest Droga Krzyżowa jej rozważanie zaczyna się od momentu skazania Jezusa Chrystusa na śmierć i kończy złożeniem Go do grobu. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej powstało w Jerozolimie, jego celem była chęć upamiętnienia „Via Dolorosa”, czyli drogi jaką odbył Jezus Chrystus od sądu namiestnika Poncjusza Piłata na Golgotę. Tradycyjne 14 stacji Drogi Krzyżowej wprowadził w I połowie XVIII w. św Leonard z Porto Maurizio. W 1741 Benedykt XIV wydał Breve, którym zapoczątkował erygowanie w kościołach parafialnych Drogi Krzyżowej. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej zaczęło się intensywnie rozwijać we Włoszech i w środowisku niderlandzkich katolików. Mimo, że to nabożeństwo może być odprawiane codziennie, jest kojarzone zazwyczaj z piątkami Wielkiego Drogi Krzyżowej zazwyczaj umieszczone są na obrazach znajdujących się na ścianach kościołów lub w plenerowych kalwariach. Odprawienie Drogi Krzyżowej w kościele, w którym jest erygowana daje możliwość uzyskania odpustu Wielki Piątek jak zauważono wyżej, nie ma Mszy Świętej, jednak poza Nabożeństwem Drogi Krzyżowej sprawowana jest Liturgia Męki Pańskiej, którą od Mszy Świętej, pomijając wymiar mistyczny różni fakt, że nie dokonuje się w niej konsekracji, ale używa Hostii konsekrowanych Męki Pańskiej zawiera w sobie I czytanie, które przedstawia mękę i cierpienie Mesjasza w Księdza Izajasza, Psalm 31 z refrenem „Ojcze w Twe ręce składam Ducha Mego” przywołujący słowa, które Jezus Chrystus powiedział na Krzyżu, II czytanie przedstawia śmierć krzyżową najwyższego Arcykapłana według Listu do Hebrajczyków. Ewangelia czytana w czasie LiturgiiMęki Pańskiej to opis Męki Jezusa Chrystusa z Ewangelii św Jana – od Niedzieli Męki Pańskiej wyróżnia Wielki Piątek fakt, że podczas tejże Niedzieli co roku jest czytana albo Ewangelia według św. Mateusza, albo Ewangelia według św. Marka, albo Ewangelia według św. Łukasza podczas gdy Liturgia Męki Pańskiej przewiduje tylko Ewangelię według św. Ewangelii następuje sięgającą starożytności modlitwa ludu Bożego składająca się z 10 wezwań – za Kościół święty, za papieża, za wszystkie stany Kościoła, za katechumenów, o jedność chrześcijan, za Żydów, za niewierzących w Chrystusa, za niewierzących w Boga, za rządzących państwami, za strapionych i cierpiących. Po modlitwie ludu Bożego dochodzi do odsłonięcia Krzyża, podczas którego kapłan trzy razy śpiewa „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata” a lud odpowiada „Pójdźmy zpokłonem”. Po Adoracji Krzyża następuje rozdanie wiernym komunii świętej – konsekrowanej w Wielki Czwartek. W Polsce zazwyczaj po Liturgii Męki Pańskiej przenosi się Najświętszy Sakrament do grobu pańskiego w zamontowanej w bocznej części kościoła kaplicy i wystawia się go do Adoracji Wiernych. Wielki Piątek to etap przed ciszą Wielkiej Soboty, która ma zwiastować chwałę Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Wierni Chrystusa mogą w ten dzień wejść w przestrzeń jego ran ikontemplować to, co poprzedzało największe wydarzenie w historii – ofertyMateriały promocyjne partnera
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (19
Ewangelia wg św. Jana"Oto Człowiek" 191 Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. 2 A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. 3 Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. 4 A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: «Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy». 5 Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek». 6 Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» Rzekł do nich Piłat: «Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy». 7 Odpowiedzieli mu Żydzi: «My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym». 8 Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. 9 Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: «Skąd Ty jesteś?» Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. 10 Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?» 11 Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». 12 Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: «Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi». Wyrok1 13 Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos2, po hebrajsku Gabbata. 14 Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej3. I rzekł do Żydów: «Oto król wasz!» 15 4 A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy króla». 16 Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. Droga krzyżowa i ukrzyżowanie5 Zabrali zatem Jezusa. 17 A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota6. 18 Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. 19 Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski». 20 Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. 21 Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: «Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim». 22 Odparł Piłat: «Com napisał, napisałem». 23 Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. 24 Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię7. To właśnie uczynili żołnierze. Testament z krzyża8 25 A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. 26 Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». 27 Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Śmierć9 28 Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę»10. 29 Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop11 gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. 30 A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!»12 I skłoniwszy głowę oddał ducha. 31 Ponieważ był to dzień Przygotowania13, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat - ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem14 - Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie14 i usunięto ich ciała. 32 Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. 33 Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, 34 tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda15. 35 Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. 36 Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana16. 37 I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili17. Pogrzeb Jezusa18 38 Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. 39 Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy19, i przyniósł około stu funtów19 mieszaniny mirry i aloesu. 40 Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. 41 A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. 42 Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.
Jana Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 25-27)Rozważanie IRekolekcje wielkopostne powinny nas kierować w stronę Jezusa Chrystusa, jedynego pośrednika pomiędzy nami i naszym Ojcem. Jest to czas dany przez dobroć Boga, w którym winniśmy przybliżać się do niego między innymi poprzez rozważanie Jego zbawczej Męki, wzmożoną modlitwę oraz umartwienia. Czy jednak jesteśmy świadomi tej wielkiej dobroci? Czy 40 dni wykorzystaliśmy chociaż w małym procencie? Niezależnie od odpowiedzi przed nami widnieje ostatnia szansa, Wielki Tydzień. Przedmiotem naszych wspólnych rozważań będzie fragment ewangelii świętego Jana, apostoła, będącego bezpośrednim świadkiem zbawczej męki Chrystusa. Przy krzyżu stoją między innymi Matka Chrystusa, jej siostra i Maria Magdalena, ale gdzie jest reszta? Gdzie rzesza uzdrowionych i nawróconych? Nie gdzie indziej jak w tłumie, w którym znajdowali się oprawcy i szydercy. Są tam, ponieważ prawdopodobnie boją się i są zdziwieni tym, że Mesjasz cierpi, umiera… Jeszcze parę dni wcześniej wszyscy jednogłośnie krzyczeli Hosanna! Wszyscy byli pewni, że Chrystus będzie królem i przyniesie wolność narodowi żydowskiemu. Teraz jednak pod krzyżem stoi jedynie Maryja, jej siostra, Maria Magdalena i Jan. Dlaczego? Otóż krzyż Chrystusa pokazuje jak bardzo nasze myślenie różni się od Boskiego zamysłu. Pan Bóg niejako odrywa nas od doczesności i wznosi na inny wymiar. Naród żydowski był przekonany, o tym. że będzie wolny w wymiarze geopolitycznym. Chrystus jednak nie ogranicza się do doczesności, On daje nam wolność w wymiarze duchowym, własną krwią obmywa nasze grzechy, dając nam życie wieczne w komunii z Bogiem. Kiedyś, tak jak i dzisiaj nadal tkwimy w utartych schematach myślowych. Cały czas niejako wypominamy Bogu, że coś nam zabrał, że coś zrobił nie tak, przytłaczamy się naszym błędnym rozumowaniem, które rodzi w nas strach… Nasze codzienne utrapienia, problemy, niepowodzenia mają jednak sens. Są one częścią Bożego planu na nasze szczęście. Trzeba tylko nauczyć się kochać swój krzyż na wzór Jezusa i nie zapominać o tym, że życie nie kończy się na tym świecie. Miłość jednak nie rodzi się od razu, prośmy więc Boga, aby nauczył nas przyjęcia Jego Woli. A wzorem całkowitego zaufania i przyjęcia Jego woli jest Maryja, która pod krzyżem stała się naszą matką. Ona trwając pod krzyżem nie tylko wciąż ufa w plan swojego syna, ale tak samo jak w dzień zwiastowania jest gotowa powiedzieć tak, na wszystko co On dla niej przygotował. W pełnym oddaniu przyjmuje Jana, a z nim całą ludzkość. W miłości zgadza się kochać tych, którzy przyczynili się do śmierci Zbawiciela i stale prowadzi ich do nawrócenia. Nie pyta o sens ani kierunek, nie mówi, że nie tak to sobie wyobrażała. Przyjmuje nas w miłości, by pomóc nam wytrwać przy krzyżu, bo kocha nas tak samo jak Jezusa. Każdego dnia realizuje testament swojego syna, który chce, by Ona doprowadziła nas do Zbawienia. Jej obecność sprawia, że Jan jako jedyny z apostołów trwa przy ukrzyżowanym - uczeń, który ma przy sobie Maryję jest w sanie przejść całą drogę krzyżową. To ona pomogła mu ufać, pokonać swój lęk i iść za Jezusem do końca. Swoją postawą wskazuje drogę przejścia przez ten najtrudniejszy moment trwania przy ukrzyżowanym. Dla nas dziś robi to samo, musimy tylko wziąć Ją do IITriduum Paschalne to nie tylko rozważania Męki naszego Pana, przyglądanie się Jego drodze i śmierci na Kalwarii. To również czas ciszy grobu i niepewności oczekiwania. Po pełnym emocji piątku, ze świadomością, że za chwilę będziemy przeżywać pełne emocji Zmartwychwstanie, możemy stwierdzić, że w międzyczasie, właściwie nic się nie dzieje. Jest tylko cisza. Jednak czy jesteśmy świadomi tego, jak wielkie ma ona znaczenie? Czy rozumiemy, jak bardzo potrzebujemy tego oczekiwania? Dziś wiemy, że Niedziela radości nadejdzie. Znając koniec historii, czas grobu możemy, po prostu przeczekać. Ale czy nie mając tej wiedzy, widząc okrutną śmierć Jezusa z Nazaretu, Jego przebite włócznią serce czekalibyśmy w nadziei na cud? Czy widząc zdjęte z Krzyża poniżone ciało Zbawiciela, trwalibyśmy pewni szczęśliwego zakończenia, tylko w oparciu o słowa ? A może widząc tragiczny finał schowalibyśmy się jak apostołowie, licząc, że nikt nas nie znajdzie? Ponieważ Kościół zapewnia nas o Zmartwychwstaniu, nie musimy przeżywać Wielkiej Soboty w niepewności. Wciąż jednak doświadczamy sytuacji będących czasem oczekiwania. Czasem, w którym ciało Wszechmocnego spoczywa w grobie - na próżno szukać przejawów Boskiej mocy. Nie ma cudów, które mogłyby pokrzepić wiarę, ani słów, które przywracają nadzieję – Bóg milczy. Jest cisza. Cisza, która sprawia, że nasłuchujemy Boga. Chcemy poznać odpowiedź, dlatego trwamy blisko Niego, po to by w każdej chwili móc usłyszeć Jego słowo. On pragnie tej bliskości z nami. Ta bliskość, pozwala rozwijać relację, a nasza aktywna postawa słuchania sprawia, że jesteśmy otwarci na Jego działanie. Usiłujemy ufać wbrew temu na co wskazują okoliczności. Właśnie wtedy On kształtuje nasze serce, przygotowując je na radość Zmartwychwstania. Tylko odpowiednio przez Niego przygotowani, możemy pojąć zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią. Tego czasu potrzebujemy my i potrzebowali go również apostołowie. Potrzebowali przestrzeni, by wbrew niezaprzeczalnym po ludzku faktom, zawierzyć Temu, który nie jest z tego świata. Czas spędzony z Maryją, która nigdy nie zwątpiła w słowa Swojego Syna, przywrócił im nadzieję i pozwolił przygotować się na spotkanie ze Zmartwychwstałym Zbawicielem. Matka Jezusa była światłem dla pogrążonych w lęku apostołów. Pomimo tego, że widziała śmierć Jezusa, nadal niezłomnie wierzyła w Zwycięstwo swojego Syna. Wbrew temu, na co jednoznacznie wskazywały wydarzenia, wciąż żyła zapewnieniem Jezusa, który zapowiedział swoje Zmartwychwstanie, a swoją postawą inspirowała uczniów do myśli, że to jednak nie jest koniec. Tym samym dała nam przykład, który powinniśmy naśladować w chwilach, gdy trwamy w niepewności, a Bóg milczy. W czasie gdy wiara w Jego słowa wydaje się być czymś zupełnie nieracjonalnym, a my zamiast miłości Boga czujmy jedynie pustkę. Doświadczenie to jest szansą na wytrwanie przy Jezusie. Na pokazanie, że jesteśmy z Nim, dla Niego samego, a nie dla korzyści płynących z Jego mocy. Pozwala również wzrastać w zaufaniu i bliskości ze Stwórcą. Doświadczenie tego Boskiego milczenia było udziałem wielu świętych. Dla przykładu Matka Teresa z Kalkuty dochowała wierności swojej decyzji trwania w miłości, pomimo tego, że sama w ogóle nie doświadczała obecności Boga. Ufała że Bóg jest miłością, chociaż w ogóle nie czuła Jego bliskości. Dawała miłość, której sama nie odczuwała, przeżywając przy tym wielką tęsknotę za Bogiem. Stan ten trwał parędziesiąt lat, z wyjątkiem jednego miesiąca. To nie błąd! Parędziesiąt lat, czy jesteśmy w stanie uzmysłowić sobie potęgę zaufania tej świętej? Jezus przyjmując ludzką naturę doświadczył wszystkiego czego może doświadczyć człowiek. Wobec tego i poczucie nieobecności Boga stało się Jego udziałem. Ojciec milczał w najtrudniejszej dla Niego chwili - wydawał się nie towarzyszyć mu w godzinie śmierci. Jezus umierając nie czuł Jego miłości. Doznając tej pustki z Krzyża wołał , by chwilę potem pokazać nam jedyną właściwą w tej sytuacji postawę. Pomimo poczucia nieobecności Ojca, wbrew wszystkiemu, w pełnym zaufaniu oddał mu całego siebie mówiąc: Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mego. Rozważanie IIIPodczas Triduum Paschalnego nie sposób zapomnieć o matce Chrystusa i jej własnym cierpieniu. Wypowiadając słowa: “Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” nie wiedziała jaka droga ją czeka, całkowicie zaufała Panu. Maryja, dar Boży w ufności i pokorze wypełniając swoje powołanie. Macierzyństwo jest bez wątpliwości trudnym powołaniem. Dla każdej matki to właśnie Maryja może być przykładem cierpienia i poświęcenia wiążącego się z macierzyństwem, ale też ogromnej radości i bezwarunkowej miłości. Stojąc pod krzyżem Maryja patrzyła na ogromne, przekraczające ludzkie pojęcie cierpienie i upokorzenie swojego ukochanego dziecka. Wraz z Jezusem cierpiała męki i wraz z nim umierała. Syn Człowieczy dokonując na drzewie krzyża dzieła odkupienia myślał o swojej najdroższej matce. Chrystus wiedział, że z przekraczającego ludzkie wyobrażanie hałasu piątkowego konania, przeradzającego się w subtelną ciszę sobotniego do grobu złożenia narodzi się dźwięk przesuwanego z jego grobu głazu, któremu towarzyszyć będzie krzyk radości Adama, Ewy, Abrahama, Mojżesza, Eliasza, Dawida i wszystkich tych, którzy zawierzyli się Bogu. Chrystus wiedział, że z obrazu jego okropnego konania i złożenia jego skatowanego ciała do grobu zrodzi się obraz Króla opuszczającego pole zwycięskiej bitwy, opuszczającego je z rzeszą wyzwolonych z łańcuchów największego wroga człowieka – grzechu. Chrystus wiedział, że z poczucia przegranej, z poczucia rezygnacji, z poczucia żałości jego przyjaciół, którzy zapewniając o lojalności udowodnili mu tchórzostwo, widząc Boże znaki których dokonuje. Udowodnili mu, że myślą tylko światowo, widząc jak ich miłuje, a także że ich doczesne położenie ma dla nich większe znaczenie... Chrystus wiedział, że owe poczucie marności Apostołów zmieni się w poczucia zwycięstwa, w poczucie misji, w poczucia bycia w obozie największego spośród wszystkich zwycięzców. Jednak mimo wszystko, Chrystus wiedział, że następnym krokiem po zmartwychwstaniu, po wyzwoleniu Adama i po trzykrotnym zapytaniu Piotra o to, czy go miłuje i trzykrotnym nakazie pasania przez niego chrystusowych owiec będzie zwieńczenie tego, po co człowiek został stworzony. Tym krokiem będzie postawienie Syna Adama po prawej stronie Boga. A zatem ostatni wielki znak Zbawiciela wiązał się z jego doczesnym odłączeniem od Matki. Skostniała teologia w powierzeniu opieki nad Matką umiłowanemu uczniowi widzi potwierdzenie tego, że nie miała żadnych biologicznych dzieci z najczcigodniejszym Józefem. Mistyka dopatruje się więc obrazu porodu Kościoła. Oto Maryja, nastoletnia dziewczyna dostaje polecenie zostania nową Ewą, oto tej którą uczono, że Ewa powstała z ciała Adama, powiedziano, że z jej ciała powstanie nowy Adam, oto tej która wiedziała, że Ewa przez własną pychę nakłoniła Adama do próby wejścia w szaty Boga, powierzono misję kończącą się tym, że ona, nowa Ewa będzie z pokorą patrzeć na to jak jej Syn, Wcielony Logos który stał się Synem Adama by podźwignąć jego i swoich braci z hańby śmierci, zostaje owocem drzewa życia. Matka Boża w momencie Zwiastowania stała się pierwszą chrześcijanką, pierwsza przyjęła dobrą nowinę o Chrystusie, jako pierwsza zjednoczyła się docześnie z Logosem wchodzącym w ludzką naturę. Kościół w swoich początkach był zatem drobną dziewczyną przy nadziei. Jednak ten którego urodziła Maryja mówi, że nie po to przyszedł na świat, aby go osądzić, ale by go zbawić. Świat oznaczał wówczas społeczeństwo, Chrystus przyszedł by wybawić z niewoli śmierci, do wolności życia wszystkich którzy mu zaufali. Chrystus mówiąc podczas konania „Kobieto, oto Syn Twój” i „Janie, o to Matka Twoja” personalnie wywyższa najświętszą dziewicę włączając wszystkich, którzy wytrwali pod drzewem krzyża w grono jej potomstwa, oraz pokazuje obraz Kościoła, zgromadzenia rodzącego się wskutek słów Chrystusa nie kreującego świat jako Logos, ale cierpiącego na krzyżu. Chrystusa nie nadającego praw Mojżeszowi jako Absolut, ale nadającego prawo Miłości jako Król ukoronowany cierpień. Chrystusa który nie mści się na tych którzy nie oddali mu chwały jako Wszechmogący, ale który modli się za tych którzy zabierają mu wszystko jako człowiek przybity do dla czytelników "Glosu" przygotowali jezuita ojciec Adam i grupa studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pod jego kierunkiem. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
- Езኁኪυγоጆуб ιгли ኹቢ
- Абраቺ ሧа ոрсኮгомω
- Υб еጡሠциπонω трባςፅτιрխ еμኹзο
- Ονоρ инաфуλυχጪյ
- Бр ሕуኧንшуքи
- ኅηዘሗ ኃιዕиፒ
- Гоφጭςяթ утр ունик խδըтв
„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Testament dany z krzyża 25 A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. 26 Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój».
"A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.”
.